-Jakiej rangi misja?-zapytała patrząc na mocno skupioną siostrę.
-S.-odparła i wzięła plecak na plecy. Hanabi patrzyła na nią z niedowierzaniem.-Niestety nie mogę ci więcej powiedzieć. To informacje ściśle tajne. Przekaż tacie że go kocham i wrócę jak najszybciej.-kiedy skończyła pocałowała Hanabi w czoło i zniknęła.
Pojawiła się na placu. Byli już prawie wszyscy z wyjątkiem Ino.
Czekali na nią niecałe 5 minut. Yamanaka przyniosła informacje od Hokage z położeniem następnej 'ofiary'. Całe to szaleństwo ma być w wiosce chmur dlatego raikage nie wysłał nikogo na pomoc. Rozmowę zaczął Kiba.
-Jak myślicie? Wrócimy jeszcze kiedyś do wioski?-zapytał. Wcześniej to pytanie nie przechodziło mu przez gardło. Teraz jednak wszystko się zmieniło.
-Przestań być czarnowidzem Inazuk! Wrócimy wszyscy.-rzuciła Kimiko jednak sama po części w to nie wierzyła. Matabi również to czuł. Z jakichś niezrozumiałych dla siebie powodów lubił Kimiko. Była bardzo podobna do niego. Impulsywna, złośliwa, ale pomocna i rozważna.
Kurama poruszył się niespokojnie. Naruto spojrzał na niego.
- Co się dzieje?-zapytał Uzumaki siedzącego lisa.
-Matabi chce się z nami skontaktować i... Shukaku? Niemożliwe.-rzekł z lekkim uśmiechem lis.
-Przestań pieprzyć dziewiątko.-rzucił piaskowy szop siedzący w rogu. Na nim stała czerwonowłosa dziewczyna. Jej oczy zalśniły fioletowym odcieniem.
-Shukaku! Uspokój się. Naruto, Kuramo, Kimiko, Matabi. Witajcie.-przywitała ich kunoichi z piasku.
-Co się dzieje? Dlaczego chcieliście się spotkać?-zapytała Kimiko siedząc po turecku na głowie ogromnego kota o dwóch ogonach.
-Musimy obgadać plan działania.-wyjaśnił bez namysłu Kurama. Naruto chciał coś powiedzieć, ale lis go wyprzedził.-Nie możemy wejść zrobić rozpierdol i wyjść. Wtedy połowa z naszych towarzyszy zginie, a tego nie chcemy. Chociaż... Możemy poświęcić Hinatę...
-Gadaj swój pomysł głupi lisie.-pozostałe osoby w pomieszczeniu wybuchły śmiechem.
-Zgadzam się z tym dzieciakiem.-zaśmiał się najgłośniej Shukaku.
-Zamknij się!-wrzasnął lis, a wszyscy zamilkli.-Zacznijmy od tego że musimy chronić się na wzajem. Podzielimy się na dwuosobowe drużyny których będziemy się trzymać podczas walki. Naruto... Kurde. Wiadomo że z Hinatą. Ino najlepiej żeby poszła z Kankuro. Kimiko da radę upilnować Kibę, Koyoshi najlepiej żebyś poszła z Okime - wasze natury idealnie się skomponują - Suzaku z Danem, a Konan z Kizoko. Resztę się zobaczy w wiosce chmur. Wracajcie do 'wyprawy', a ja to przekażę ósemce i Bee.-zakończył Kurama nie czekając na sprzeciwy.
-Pieprzony lis.-warknął Naruto zwracając tym samym uwagę reszty na siebie.
-Pierwszy raz się z tobą zgadzam.-przyznała Kimiko. Reszta już wiedziała o co chodzi.
-Co wykombinował?-zapytała Kiba.
-Dzielimy się na dwójki moi drodzy. Nie rozdzielimy się, ale w ten sposób mamy atakować i bronić. Już nas podzielił... I nie wykłócajcie się z nim. Z nim nie da się wygrać. Co najmniej pogorszycie sprawę.-zakończył, a za niego zaczęła Kimi.
-Hinata ty jesteś w grupie Naruto. Ino ty z Kankuro.-Kiba lekko się skrzywił, ale niczego nie komentował. Ino jedynie kiwnęła głową na znak zgody.-Kiba idziesz ze mną. Reszta jest
już podzielona.-wszyscy kiwnęli głowami.
-Aż takim zagrożeniem jest przeciwnik?-palnęła nagle Ino. Zanim jednak Naruto lub Kimiko zdążyli cokolwiek powiedzieć z odpowiedzią się wyrwała Hinata.
-Jest cholernym zagrożeniem. Ma Buakugan'a i na dodatek zapieczętowanego w sobie demona. To nie zwykła przeciętna kunoichi... Na dodatek słabo wyszkolona... Wiem to ponieważ mój ojciec ćwiczył ją... Hokime była córką siostry mojej matki. Mój ojciec zgodził się trenować ją gdyż chciał przekazać jej władzę nad klanem. Mnie uznał za słabą, a Hanabi mu odmówiła.Nie miał się do kogo zwrócić... Została Hokime. Była lepsza nawet od Hanabi. Szybko się uczyła i do mistrzostwa opanowała swoje natury. Błyskawicy, wiatru i wody. Zaczęłam ją obserwować po wojnie. Była na niej. Widziałam jak wykańcza wszystkich bez najmniejszego skinienia. Kiedy sądziła że osoby podejrzane mogą być Zetsu po prostu ich zabijała z zimną krwią. Po wojnie zniknęła z Konochy i już jej nie zobaczyłam.-wyjaśniła, a na jej ramionach pojawiła się gęsia skórka.
-Cholera!-warknęła Yamanaka.-Mało było wojny to jeszcze jedna zjebana grupka chcąca objąć władzę nad światem.-syknęła z jadem Ino. Wszyscy poparli ją skinieniem głowy.-Ciekawe jaką fuche dostała Wielkie Czoło i Kretyn...-rzuciła bezmyślnie blondynka.
-Najpewniej misję pilnowania Anko. Kakashi dostał od mojego taty pilnowanie mamy podczas ciąży. Miała takie same wybuchy paniki co moja matka. Ciekawych rzeczy można się dowiedzieć od ludzi.-zaśmiał się cicho Naruto.-Chyba każda kobieta panikuje przed porodem.
-Nie powiedziała bym.-podjęła rozmowę Hyuuga.-Moja matka była spokojna przez całą ciążę z Hanabi.
-Moja matka podobno nie chciała w ogóle chodzić dziewięć miesięcy z brzuchem. Podobno ją to 'wkurzało'. Fajnie wiedzieć że byłem niechcianym dzieckiem.-zaśmiał się Kiba.
-Proszę cię... Moja matka nawet mnie nie planowała. Nawet jej nie znam. Zostałam adoptowana przez ninja z mgły którzy nie mogli mieć dzieci. Po wojnie kiedy zginęli Mizukage wskazała mnie jako naczynie na Matabiego. Szkoda że ta cholera ciągle mnie wkurwia.-wypuściła głośno powietrze słysząc w swojej podświadomości lecące w jej stronę obelgi.
-Moja mama miała za to całkiem fajnie. W końcu urodziłam się idealnie, a ona lubiła stan błogosławiony, bo mogła zawsze polegać na tacie.-uśmiechnęła się na wspomnienie ojca, po czym jej uśmiech zgasł. Z tego że była z tyłu sądziła że nikt tego nie zauważy. Bardzo się jednak myliła.
-Dlaczego rozmawiamy o takich głupotach?-zapytała nagle Kimiko.
-Gdybym wiedział.-wyschnęli wszyscy w tym samym momencie.
***
W tym samym czasie w Konosze życie wędrowało zwykłym torem. No poza jedną istotną rzeczą... W gabinecie Hokage było pełno ludzi. Każdy z nich miał jakąś skargę dotyczącą jego żony. Pierwsza podeszła starsza pani Kanashire.
-Drogi Hokage jeżeli usłyszę jeszcze jeden wrzask typu 'Zaraz zacznę rodzić lećcie po pomoc!'-próbowała nieudolnie naśladować głos Anko.-...zwariuję!-wykrzyczała i podniosła ręce do sufitu jak by w ten sposób Bóg miał jej pomóc.
-Spokojnie Pani Kanashire. To nie potrwa długo.
-Mam taką nadzieję!-rzuciła kobieta i wyszła głośno trzaskając drzwiami.
Po trzech godzinach wysłuchiwania skarg miał ochotę się załamać. Trzy godziny wysłuchiwania jednej i tej samej rzeczy. Przy okazji wysyłać ninja na misje i myślenie nad tym jakich joninów przydzielić do dzieciaków z Akademii. Na celowniku miał Hinatę, Shino, Ino, Naruto i jeszcze innych którzy byli by w stanie dogadać się z dziećmi. Ponadto klasy z roku na rok były coraz większe, a joninów było cały czas tyle samo. Złapał się lewą ręką za głowę i oglądał papiery kolejnego ucznia. Była nim Akamiko Sumidare. Miała jak dotąd najlepsze oceny z praktyki jednak jej teoria wymagała ogromnej poprawy. Wpisał ją na listę Hinaty która miała świetnie 'obcykną' teorię. Drugi na liście był Obito Yamanaka. Szybko wpisał go na listę Ino. Trzeci był Aikomi Surano. Patrząc na jego oceny zastanawiał się przez moment dlaczego on nie jest jeszcze shinobi. Wpisał go na listę zarówno Naruto jak i Shino. Postanowił że co do tego dzieciaka będzie musiał się zastanowić dwa razy i sprawdzić jak prezentują się jego umiejętności. Trzecia na liście była Riniko Okanoya. Miała niezłe oceny z teoretyki, ale gorzej z praktyką. Bez namysłu zapisał ją pod kartą Naruto.
Skończywszy na dziś pracę ruszył już opustoszałymi ulicami wioski. W głowie zrodziła mu się myśl o misji którą powierzył Hinacie, Naruto, Kibie i Ino. Wiedział że to dobrzy ninja, ale mimo to miał złe przeczucia. To samo tyczyło się Anko. Wiedział że nie wydarzy się to samo co w noc śmierci jego mistrza i narodzin Naruto, ale mimo to gdzieś w środku skręcał mu się żołądek ze strachu. Od zawsze był przeraźliwie optymistyczny, jednak w tym wypadku coś nie dawało mu spokoju. Wszedł do mieszkania. Z kuchni dobiegał fantastyczny zapach. Aż nie wierzył że ma takie szczęście. Dosłownie. Kiedy Anko dostawała się do kuchni trzeba było ewakuować wioskę. Mitarashi bowiem nie miała najmniejszego talentu kulinarnego. W przeciwieństwie do głowy wioski. Kakashi był fantastycznym kucharzem, jednak nie zawsze miał 'czas', aby gotować. Wyjątki robi jedynie kiedy Anko ma ochotę na coś zdrowego.
Wszedł do kuchni. Przy kuchence stała Sakura, a Anko czytała jej przepis. Uśmiechnął się lekko.
-Nie szczerz się tak.-rzuciła neutralnie i dalej cytowała przepis.
-Dobry wieczór Kakashi-sensei.-przywitała się Sakura.-Skoro pan już jest ja mogę już iść.-zakończyła.
-Sakura dziękuje ci za zaopiekowanie się Anko.-rzucił Hokage w chwili kiedy Haruno zamykała drzwi. Miał nadzieję że to usłyszał.
-Co gotowałyście?-zapytał Hatake zakładając fartuch i zdejmując maskę.
-Ciasto waniliowe. Skończysz je?-zapytał i objęła go ramionami wtulając w jego plecy swój policzek.
-Oczywiście. I ty i Sakura nie powinnyście nigdy przekraczać progu kuchni.-lekko się uśmiechnął, a Mitarashi przez moment miała ochotę go uderzyć. Szybko jednak uznała że Hatake ma racje. Sama przyznawała iż nie jest pięciogwiazdkową kucharką.
-W sumie racja. Obudź mnie jak skończysz ciasto.-rzuciła na odchodne i zniknęła na schodach.
Shinobi z wioski Piasku przemierzali kolejną już rzekę. Wszyscy byli bardzo zestresowani misją jaką im powierzono. Jedynym pocieszeniem było to iż towarzyszyć im będzie wielu utalentowanych shinobi oraz ninja z zapieczętowanymi ogoniastymi bestiami. Koyoshi jednak czuła nadchodzące niebezpieczeństwo. Czuła iż stanie się coś złego. Shukaku również czuł się nieswojo z myślą iż ma za zadanie ochraniać dzieciaków z których lubił niewielką grupkę. Kankuro wysunął się na prowadzenie. W tym momencie Koyoshi jakby obudziła się ze snu.
-Gdzie ci się tak śpieszy?-zapytała ruda i zrównała się z nim.
-Naruto i reszta to moi przyjaciele. Chcę dołączyć do nich jak najszybciej zwłaszcza że mamy już wyznaczone grupy.-wyjaśnił, a dziewczyna uśmiechnęła się przebiegle.
-Czyżby chodziło o Yamanakę Ino?-zapytała lekko mrużąc oczy.
-Nie. Jest coś takiego jak męski kodeks, a według niego nawet gdybym był niej 'zakochany' to nie miał bym do niej prawa. Ale jeżeli chcesz wiedzieć dlaczego mi się tak śpieszy to już ci odpowiadam. Naruto kiedyś uratował życie Garry. Jestem mu winny przysługę. Poza tym to mój przyjaciel. Tak samo jak Kiba. Rozumiesz?-zapytał i spojrzał na nią.
-Owszem. Jest coś takiego jak kodeks dziewczyn. Przez niego odpuściłam sobie ośmiu chłopaków.-wyznała i cicho się zaśmiała.
-Niestety mam na oku kogoś innego jak Ino.-powiedział cicho i lekko się zarumienił co nie było zbyt widoczne mimo iż nie miał na sobie standardowego 'makijażu'.
-To pewnie szczęściara.-rzuciła z ironią w głosie i przyśpieszyła. Nie żeby jej się śpieszyło, ale nie miała ochoty słuchać jaka to idealna musi być dziewczyna w której zakochany jest brat kazakage.
-A podobno mi się śpieszy.-zaczął się śmiać szatyn.
-Im szybciej trafimy tym lepiej. Shukaku chce jak najszybciej komuś wpierdolić, a w pobliżu jesteś tylko ty.-wykrztusiła próbując nie zadławić się śmiechem. Shukaku jednak nie wytrzymał i śmiał się jak nigdy. Kankuro udawał przerażonego, choć co chwila parskał śmiechem. Ogarneli się po jakiejś dłuższej chwili. Koyoshi w locie wykonała pieczęć przyzwania i po chwili na jej ramieniu pojawił się mały piaskowy szop.
-Dziękuję że jestem taki mały!-zawarczał biju.
-Nie ma za co. Ciesz się że w ogóle cię wypuściłam.-uśmiechnęła się pocieszająco, a zarazem chytrze Kunoichi.
-Skończcie. Wygląda na to że już jesteśmy na miejscu.-rzucił Kankuro i wskazał ręką na znak oznajmiający dotarcie do wioski chmur.
-Drogi Hokage jeżeli usłyszę jeszcze jeden wrzask typu 'Zaraz zacznę rodzić lećcie po pomoc!'-próbowała nieudolnie naśladować głos Anko.-...zwariuję!-wykrzyczała i podniosła ręce do sufitu jak by w ten sposób Bóg miał jej pomóc.
-Spokojnie Pani Kanashire. To nie potrwa długo.
-Mam taką nadzieję!-rzuciła kobieta i wyszła głośno trzaskając drzwiami.
Po trzech godzinach wysłuchiwania skarg miał ochotę się załamać. Trzy godziny wysłuchiwania jednej i tej samej rzeczy. Przy okazji wysyłać ninja na misje i myślenie nad tym jakich joninów przydzielić do dzieciaków z Akademii. Na celowniku miał Hinatę, Shino, Ino, Naruto i jeszcze innych którzy byli by w stanie dogadać się z dziećmi. Ponadto klasy z roku na rok były coraz większe, a joninów było cały czas tyle samo. Złapał się lewą ręką za głowę i oglądał papiery kolejnego ucznia. Była nim Akamiko Sumidare. Miała jak dotąd najlepsze oceny z praktyki jednak jej teoria wymagała ogromnej poprawy. Wpisał ją na listę Hinaty która miała świetnie 'obcykną' teorię. Drugi na liście był Obito Yamanaka. Szybko wpisał go na listę Ino. Trzeci był Aikomi Surano. Patrząc na jego oceny zastanawiał się przez moment dlaczego on nie jest jeszcze shinobi. Wpisał go na listę zarówno Naruto jak i Shino. Postanowił że co do tego dzieciaka będzie musiał się zastanowić dwa razy i sprawdzić jak prezentują się jego umiejętności. Trzecia na liście była Riniko Okanoya. Miała niezłe oceny z teoretyki, ale gorzej z praktyką. Bez namysłu zapisał ją pod kartą Naruto.
Skończywszy na dziś pracę ruszył już opustoszałymi ulicami wioski. W głowie zrodziła mu się myśl o misji którą powierzył Hinacie, Naruto, Kibie i Ino. Wiedział że to dobrzy ninja, ale mimo to miał złe przeczucia. To samo tyczyło się Anko. Wiedział że nie wydarzy się to samo co w noc śmierci jego mistrza i narodzin Naruto, ale mimo to gdzieś w środku skręcał mu się żołądek ze strachu. Od zawsze był przeraźliwie optymistyczny, jednak w tym wypadku coś nie dawało mu spokoju. Wszedł do mieszkania. Z kuchni dobiegał fantastyczny zapach. Aż nie wierzył że ma takie szczęście. Dosłownie. Kiedy Anko dostawała się do kuchni trzeba było ewakuować wioskę. Mitarashi bowiem nie miała najmniejszego talentu kulinarnego. W przeciwieństwie do głowy wioski. Kakashi był fantastycznym kucharzem, jednak nie zawsze miał 'czas', aby gotować. Wyjątki robi jedynie kiedy Anko ma ochotę na coś zdrowego.
Wszedł do kuchni. Przy kuchence stała Sakura, a Anko czytała jej przepis. Uśmiechnął się lekko.
-Nie szczerz się tak.-rzuciła neutralnie i dalej cytowała przepis.
-Dobry wieczór Kakashi-sensei.-przywitała się Sakura.-Skoro pan już jest ja mogę już iść.-zakończyła.
-Sakura dziękuje ci za zaopiekowanie się Anko.-rzucił Hokage w chwili kiedy Haruno zamykała drzwi. Miał nadzieję że to usłyszał.
-Co gotowałyście?-zapytał Hatake zakładając fartuch i zdejmując maskę.
-Ciasto waniliowe. Skończysz je?-zapytał i objęła go ramionami wtulając w jego plecy swój policzek.
-Oczywiście. I ty i Sakura nie powinnyście nigdy przekraczać progu kuchni.-lekko się uśmiechnął, a Mitarashi przez moment miała ochotę go uderzyć. Szybko jednak uznała że Hatake ma racje. Sama przyznawała iż nie jest pięciogwiazdkową kucharką.
-W sumie racja. Obudź mnie jak skończysz ciasto.-rzuciła na odchodne i zniknęła na schodach.
***
-Gdzie ci się tak śpieszy?-zapytała ruda i zrównała się z nim.
-Naruto i reszta to moi przyjaciele. Chcę dołączyć do nich jak najszybciej zwłaszcza że mamy już wyznaczone grupy.-wyjaśnił, a dziewczyna uśmiechnęła się przebiegle.
-Czyżby chodziło o Yamanakę Ino?-zapytała lekko mrużąc oczy.
-Nie. Jest coś takiego jak męski kodeks, a według niego nawet gdybym był niej 'zakochany' to nie miał bym do niej prawa. Ale jeżeli chcesz wiedzieć dlaczego mi się tak śpieszy to już ci odpowiadam. Naruto kiedyś uratował życie Garry. Jestem mu winny przysługę. Poza tym to mój przyjaciel. Tak samo jak Kiba. Rozumiesz?-zapytał i spojrzał na nią.
-Owszem. Jest coś takiego jak kodeks dziewczyn. Przez niego odpuściłam sobie ośmiu chłopaków.-wyznała i cicho się zaśmiała.
-Niestety mam na oku kogoś innego jak Ino.-powiedział cicho i lekko się zarumienił co nie było zbyt widoczne mimo iż nie miał na sobie standardowego 'makijażu'.
-To pewnie szczęściara.-rzuciła z ironią w głosie i przyśpieszyła. Nie żeby jej się śpieszyło, ale nie miała ochoty słuchać jaka to idealna musi być dziewczyna w której zakochany jest brat kazakage.
-A podobno mi się śpieszy.-zaczął się śmiać szatyn.
-Im szybciej trafimy tym lepiej. Shukaku chce jak najszybciej komuś wpierdolić, a w pobliżu jesteś tylko ty.-wykrztusiła próbując nie zadławić się śmiechem. Shukaku jednak nie wytrzymał i śmiał się jak nigdy. Kankuro udawał przerażonego, choć co chwila parskał śmiechem. Ogarneli się po jakiejś dłuższej chwili. Koyoshi w locie wykonała pieczęć przyzwania i po chwili na jej ramieniu pojawił się mały piaskowy szop.
-Dziękuję że jestem taki mały!-zawarczał biju.
-Nie ma za co. Ciesz się że w ogóle cię wypuściłam.-uśmiechnęła się pocieszająco, a zarazem chytrze Kunoichi.
-Skończcie. Wygląda na to że już jesteśmy na miejscu.-rzucił Kankuro i wskazał ręką na znak oznajmiający dotarcie do wioski chmur.
~*~
Moi drodzy i kochani! Jak do tej pory to mój najdłuższy rozdział (chyba). Patrząc na to że piszę z wyprzedzeniem xD Jestem bardzo, ale to bardzo ciekawa co powiecie na temat 'potulnej' Anko, lub co możecie wywnioskować z 'rozmowy' Kankuro z Koyoshi.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńehh wogóle lekki chaos panuje w tym opo noi co za.. znowu kolejne opo które nie umie dopasować siły bohaterów halo Naruto i Sasuke to najpotężniejsi shnobi skoro jest juz po wojnie ehh no dalej nie widze tu NaruHina a i Naruto wogóle chce tu zostać kage ?
OdpowiedzUsuńTak właściwie w moim opo jest ktoś silniejszy od nich, a dokładniej Hokime. I tak Naruto chce zostać kage XD
UsuńPS: Wiem że panuje, chaos, ale w takim 'chaosie' z niewiadomych mi powodów pisze się lepiej. Jeżeli to poprawi czytanie to postaram się pisać mniej chaotycznie :)
Fajne to :-D. Chaos nie jest taki zły jak się czasami wydaje :-D
OdpowiedzUsuńMam nadzieje na next.
Zapraszam też do siebie historia-boruto.blogspot.com :-D
A propo Silver odwdzięczam się i też dam ci "suba"
Dziękuję ci bardzo! :) Dziś pojawi się nowy rozdział :*
Usuń