1.02.2015

[6]

                 Hinata otworzyła zaspane oczy i odkryła, że nie znajduję się w swoim pokoju w Konoshe, a jakimś pomieszczeniu pomalowanym na biało. Zamrugała kilkukrotnie i próbowała się podnieść jednak ostry ból pleców pokrzyżował jej plany. Kiedy odzyskała czucie w nogach poczuła że coś na nich siedzi. Zdołała unieść głowę na tyle by ujrzeć małego dziewięcioogoniastego lisa wielkości kota śpiącego na jej kolanach. Ponownie spróbowała się podnieść, ale przerwał jej głos zwierzaka.

                 - Nawet nie próbuj! Jeżeli stanie ci się coś jeszcze gorszego Naruto przefarbuje mi futro na różowo. - rzucił wciąż z zamkniętymi oczami. - I tak poza tym, mów mi Kurama. - wyjaśnił i przeciągnął się jak kot.

                 - Witaj. Ja mam na imię...

                 - Wiem jak masz na imię. Podejrzewam że wiem o tobie więcej niż ty o mnie. Ale to niezbyt ważne. Dam jeszcze Naruto pospać. Ten kretyn nie chciał dać za wygraną do piątej nad ranem. Heh. Ten dzieciak nigdy się nie nauczy. - westchnął lis i zeskoczył na krzesło obok łóżka.

                 - No cóż gdyby nie ta jego zawziętość nie zabiłby Kaguyi. - zaczęła bronić blondyna Hyuuga.

                 - Cóż... Myślałem że jesteś nieśmiała.- zauważył lis.

                 - Bo jestem, ale z tobą jakoś łatwo mi się rozmawia. - wyjaśniła, a ogoniasty parsknął.

                 - Zdajesz sobie sprawę że rozmawiasz z demonem który wykończył miliony ludzkich istnień. Przy swoich rówieśnikach jesteś nieśmiała, a przy takiej bestii nie? - zapytał zdziwiony lis.

                 - Nie jesteś taką zła bestią skoro jeszcze żyję. Poza tym uratowałeś mnie. I to 
dwukrotnie. - uśmiechnęła się przyjacielsko dziewczyna, na co lis przekręcił głowę pod dziwnym kontem.

                 - Ciekawy jestem kiedy. - rzucił dziewięcioogoniasty z ironiom w głosie.

                 - Np. podczas inwazji Pein'a, no i wczoraj. Myślisz że nie zauważyłam tej zmiany w wyglądzie Naruto? Nie trudno jest nie zauważyć który to który. - rzuciła pewnie granatowowłosa. Szybko jednak zniknął jej dobry humor. - Misja się udała? Są ranni? - zapytała nagle z zaciętą miną.

                 - Niestety... Aisu została zabrana, ty trafiłaś do szpitala z Kibą który ledwo przeżył, a Konan została zabita w walce. Szkoda mi tylko tej blondyny. Chciała ją uratować za wszelką cenę. Niestety nie było ani trochę szans na to, aby ją uratować. Podejrzewam że nawet Haruno i Ślimacza Księżniczka nie dały by rady. - rzuca lis z grymasem na twarzy, jak by zaistniała sytuacja była spowodowana z jego winy. - Posiedzisz chwile sama? Pójdę po Naruto i resztę. Pewnie chcą cię zobaczyć. - rzuca i wyskakuje oknem. Hinata uśmiecha się z trudem. Wstaje z łóżka i wychodzi na korytarz szpitala.

                 Podchodzi do najbliżej stojącej pielęgniarki.

                 - Przepraszam. Może mi pani... - kobieta odwróciła się granatowowłosej. - Karui!? - zapytała Hyuuga zdziwiona obecnością kunoichi w szpitalu.

                 - No co!? Jesteś ósmą osobą która tak zareagowała!? Dlaczego ty, Ino czy też Sakura możecie być medic-ninja, a ja nie!? - krzyknęła zwracając tym samym uwagę innych na siebie.

                 - Nie to chciałam powiedzieć. - skuliła się lekko Hinata lekko skrępowana napadem koleżanki. - Chciałam się tylko zapytać w której sali leży Kiba. - rzuciła, na co Karui spaliła buraka.

                 - Intensywna terapia, sala nr. 184. - rzuca czerwona i odchodzi w głąb korytarza.

                 Hinata od razu kieruje się w odpowiednią część szpitala. Bez problemu odnajduje odpowiednią salę. Przez moment zastanawia się czy nie zapukać. Postanawia jednak z tego zrezygnować i po prostu wchodzi do sali.

                 - Hinata. Dobrze się czujesz? - pyta Ino z kąta pokoju czytając jakąś książkę.

                 - Całkiem nieźle, ale do czasu. Kurama kazał mi się nie ruszać, a ja go olała. - wzdycha Hyuuga.

                 - No to masz problem. Ja mam gorszy. Nie dość że prze zemnie ktoś wczoraj umarł to mogłam wykończyć jeszcze Kibę... Czasami nie rozumiem sama siebie. - rzuca Yamanaka. - Nie rozumiem tylko dlaczego przyszło ich więcej niż zwykle. Zdaniem kage chodzili w pięcioosobowych grupach, a nie siedmio. - rzuca i odkłada książkę na bok. Hinata siada obok niej i patrzy w białą podłogę. - Jestem ciekawa kiedy obudzi się Kiba. Im szybciej odejdziemy tym lepiej. Dłużej nie mogę tu zostać. - skarży się Yamanaka, ze smutkiem wymalowanym na twarzy. - Powinnaś wracać do siebie. Zaraz pojawi się reszta, a jak sama powiedziałaś olałaś lisa więc będziesz miała opierdziel od Naruto, który przy okazji opieprzy jeszcze dziewiątkę. - rzuca Yamanaka i wraca do czytania książki.

                 Hinata kiwa głową na znak zgody i wychodzi z pokoju. Ino rozluźnia się i odkłada książkę której nawet by nie tknęła gdyby nie nagłe odwiedziny Hyuugi. Z nieznanych sobie powodów wolała siedzieć z Kibą niż Hinatą. Tłumaczyła to sobie wyrzutami sumienia, jednak sama w to nie wierzyła. Wzięła spowrotem do ręki kartkę na której pisała dopóki nie przyszła Hina. Jeszcze raz spojrzała na list który napisała do samej siebie 10 lat temu. Miała wtedy jedynie 7 lat, a już miała wysokie wymaganie względem siebie.


Droga Ino!
                 Tu Ino, tylko 10 lat młodsza. Otwierając ten list będziesz miała 17 lat, a więc będziesz już prawie dorosła i pewnie wyśmiejesz mnie za coś tak głupiego. Pragnę jednak zauważyć że wtedy wyśmiejesz samą siebie.
                 W tym liście mam zamiar umieścić nasze pragnienia i marzenia które zapewne nie spełnią się jeżeli nie będziesz ciężko pracować! Zacznijmy jednak od tego że naszym marzeniem zawsze było wyjście za Sasuke. Nie wymagam tego jednak od ciebie. Znając życie i tak poczuje coś do innej. No cóż to nasze szczęście. Dlatego tu mam do ciebie prośbę. Kiedy tylko będziesz dorosła nie odrzucaj adoratorów! Jeżeli to zrobisz i za bardzo skupisz się na Sasuke możesz zostać starą panną z kotami! Chociaż... Nie tyle z kotami, a z psami. Nigdy nie lubiłyśmy kotów i podejrzewam że ich nie polubimy. Jeżeli dobrze pamiętasz jeżeli chodzi o naszą karierę shinobi chciała byś być jak tata jednym z najlepszych ninja z klanu. Oczywiście rozwijaj inne umiejętności które ci się spodobają.
                 Kolejną prośbą i jedną z ostatnich jest to, abyś nie dała się wyprzedzić Sakurze! Nie ważne jak bardzo próbuję ją znienawidzić nie umiem. Wciąż czuję tą nić sympatii między nami... Wracając do spraw sercowych. Pamiętasz jak Sasuke cię ignorował. Nie rób tego. Za każdym razem staraj sobie przypomnieć jak to było z tobą. To tyle? Najpewniej tak. Nic więcej ci nie przekażę.
Pozdrawiam siebie, tyle, że
10 lat starszą.
Ino!

                 - Ino... - usłyszała szept i aż podskoczyła ze strachu. Szybko podniosła głowę widząc na wpół przytomnego Inazukę.

                 - Hej Kiba. Nie wstawaj. Nie jesteś w formie. - rzuca blondynka ze smutnym uśmiechem.

                 - Tyle zauważyłem. - rzuca szatyn jednak o własnych siłach wstaje co zadziwia Yamanakę. Kiba jedynie delikatnie się uśmiecha. - Jedną cech z mojego klanu jest całkiem szybka regeneracja. Oczywiście nie ma szans, abym pobił w tym Naruto, ale innych shinobi bardzo łatwo. Czuję jednak ciągle ból w płucach. A właściwie jak poszła misja? Po tym jak oberwałem nie pamiętam nawet czy zabolało. - zaśmiał się, na co blondynka przewróciła oczami.

                 - Sądzę że bolało. A co do misji... Strasznie wszystko schrzaniliśmy. Konan nie żyje, Hinata również jest w szpitalu jednak jest od ciebie w lepszej formie, a Aisu została zabrana. Innymi słowy pierwsza misja rangi S, a my tak spieprzyliśmy sprawę. - rzuca Yamanaka i wzrokiem ucieka na podłogę.

                 - Nie przejmuj się tak. Podejrzewam że większość z nas oskarża się o zawalenie misji. Wszyscy coś źle zrobiliśmy. Ja np. Powinienem wziąć na misję Akamaru, ale sądziłem że będzie to zbyt niebezpieczne. - westchnął.

                 - Bo było zbyt niebezpieczne. Ktoś zginął... Nawet Naruto nie dał rady Hokime. Nie dali byśmy rady za nic. Podejrzewam że mając Sasuke i Sakure udało by nam się, ale sami... Nie mieliśmy szans. Pewnie gdyby oni byli, tobie nic by się nie stało, a Sakurze udało by się uratować Konan. Może... Może udało by jej się. - rzuca i spojrzeniem błądzi po ścianie. Inazuka wychyla się przed siebie i bierze w dłonie list który Yamanaka zapomniała schować. Ta zszokowana nie może się ruszyć. Po prostu patrzy jak chłopak czyta, po czym po chwili się uśmiecha. - Myślałem że tylko ja pisze taki list sam do siebie. - rzucił, a błękitnooka patrzyła na niego niedowierzająco.

                 - Jakoś ci nie wierzę! Tylko ja jestem taką kretynką żeby wymyślić coś tak żałosnego.

                 - To nie jest żałosne, a ty nie jesteś kretynką. Bywasz dla siebie zbyt surowa. Poza tym fajnie jest napisać coś do siebie. Ja swój list najpewniej otworzę dopiero po powrocie do wioski. - uśmiecha się i oddaje dziewczynie kartkę.

                 - Pff... Nie jestem zbyt surowa. Jestem realistką i wiem co jest poniżające. Ale nikomu ani słowa że mam taki list bo zabiję! - syczy z prośbą w głosie.

                 - Oczywiście jeżeli ty nie powiesz o moim. - rzucił Inazuka.

                 - Stoi! - krzyknęła Ino. - A jak się czujesz naprawdę? - zapytała. Miała nadzieję że jednak udało jej się wszystko zrobić.

                 - Naprawdę jest dobrze. Nie rozumiem dlaczego tak dochodzisz do tego jak się NIE czuję. Powiedziałem ci że klan Inazuka szybko się regeneruje. Jutro powinienem być już tylko trochę poobijany. Jak zareagował Raikage na wieść o Aisu? - zapytał już poważnie.

                 - Nie wiem. To Bee złożył raport jednak podejrzewam że A musi być wściekły i załamany. Na pierwszy rzut oka widać było że traktuje ją jak córkę. Heh... Gdyby była tu Sakura pewnie wszystko ułożyło by się inacz...

                 - Przestań w końcu z tą Sakurą! Porządnie zaczynasz mnie wkurzać. Nie jest od ciebie lepsza. Podejrzewam że jesteście na tym samym poziomie, a ty wciąż traktujesz ją jak by była o 100 razy lepsza. Twój brak wiary w siebie dobija. Nawet Hinata potrafiła wziąć się w garść.

                 - Czy ty lubisz mnie tak drażnić!? A może to twoje nowe hobby? - zapytała, a w jej oczach zabłysły płomyczki wściekłości.

                 - Spokojnie. Nie chciałem cię urazić. - zaśmiał się Inazuka, na co blondynka walnęła go w głowę. - Gorzej ci! Prawie zginąłem, a ty jeszcze dorzucasz mi siniaków! - rzuca i rozmasowuje głowę.

                 - Och! Masz problem. Jeżeli raz cię uratowałam to za drugim razem na pewno. - śmieje się Yamanaka.

                 - Będziesz mnie chronić przed samą sobą?

                 - Nie powiedziałam że będę cię chronić. Co najwyżej uratuje ci życie, raz czy dwa... Albo dziesięć.

                 - Bez przesady aż taki zły nie jestem. Prawda? - zapytał z nadzieją, na co blondynka dała że się zastanawia.

                 - No nie wiem, nie wiem. Skoro podobno nawet dzieciak cię prawie zabija. - rzuca 
przypominając że zaatakował Kibę ok. 10 letni chłopiec o fioletowych włosach.

                 - I kto tu zmienił hobby. - rzuca zły Kiba, na co Ino reaguje głośnym śmiechem.

                 - A wam co tak wesoło? - zapytał blondyn stojący w drzwiach. Obok niego stała granatowowłosa dziewczyna.

                 - Ino ma nowe hobby. Wkurzanie mnie. - tłumaczy Inazuka z naburmuszoną miną. Po czym patrzy na przyjaciela. - Zmieniłeś coś w wyglądzie czy jak? - zapytał szatyn, a Ino od razu powędrowała spojrzeniem w stronę Naruto.

                 - Ta... Skąd wiedziałeś? - zapytał z ironią w głosie. - Widzę że już czujesz się lepiej.

                 - Bywało gorzej. - uśmiecha się do przyjaciół.

                 - Nie sądzę. - mówi szeptem Yamanaka zapominając że Kiba ma wyczulony słuch. Ten jednak ją ignoruje.

                 - A ty Hinata jak się czujesz? - pyta koleżanki Kiba.

                 - Nie najgorzej. Poza kilkoma siniakami reszta się zagoiła. - wyjaśnia i uśmiecha się do kolegi z drużyny. Ona i Naruto siadają na krzesłach.

                 - Nigdy nie sądziłem że tyle osób odwiedzi mnie kiedyś jednorazowo w szpitalu. - śmieje się Inazuka.

                 - No to się nie ciesz. - rzuca Ino i wstaje. - Jestem śpiąca i na dodatek muszę pogadać z Kimiko. - wyjaśnia i wychodzi z sali.


~*~

                 Hanabi stawiła się u Hokage równo o 10:30. Teraz ona i Kakashi czekali na drużynę do której ma wejść Hyuuga, która zdała szybko i bez problemu egzaminy z Akademii Ninja. Nagle do drzwi ktoś zapukał. Kakashi krzyknął jedynie 'Proszę'. Przez drzwi wszedła pierwsza Moegi, drugi Udon, Ebisu i na końcu Konohamaru. Ich spojrzenia od razu powędrowały w stronę Hanabi która była zszokowana tak bardzo jak oni. Kakashi wstał.

                 - Hanabi poznaj swoją nową drużynę. Zanim jednak zaczniecie misję musicie wszyscy przejść mój test. Odbędzie się on jutro o 04:00 na placu treningowym nr. 3. Proszę bądźcie punktualnie i radzę przyjść bez śniadania. - rzuca Kakashi. - Hanabi. Zapoznaj się ze swoją drużyną. Bardzo mi zależy, abyście się nie kłócili. - dodaje.

                 Ebisu zabrał swoją grupę na jedno z pól treningowych. Wszyscy rozsiedli się na trawie.

                 - A więc... Wiem że wszyscy jesteście zszokowani - nawet ja - ale musimy jakoś się dogadać. Podejrzewam że Kakashi dorzucił cię do nas z powodu egzaminu na chunina. Niestety Moegi i Udon go nie zdali i brakowało nam jednej osoby. Ponad to zacznie się on za jakieś pół roku więc stosunkowo niedługo. Dlaczego tak późno? Ponieważ trzeba wytrenować jeszcze dzieciaki z Akademii. - nagle ręka Moegi zawisła w powietrzu.

                 - Emisu, a kto będzie mistrzami dzieciaków? - zapytała ruda.

                 - Nie jest to potwierdzona informacja, ale najpewniej Naruto, Hinata, Shino i Ino. Oni jeszcze muszą wyrazić zgodę. Sądzę jednak że się zgodzą. - rzuca. - Nie wiem co z resztą dzieciaków. - przyznał uczciwie. - Od razu również wam mówię że nie wiem co wymyślił Kakashi. Mam jednak ogromną nadzieję że nic trudnego.

                 - Dlaczego? - zapytał nagle Konohamaru.

                 - Ponieważ nie zgraliście się. Nie będziecie pracować drużynowo, a wszystkie testy Hokage opierają się na pracy zespołowej. Oczywiście zdaniem Sakury, Sasuke i Naruto. Dlatego to ważne.

                 - Oczywiście że praca drużynowa jest ważna, ale czy to potrzebne. Znaczy ten test. W końcu byśmy się zgrali. - zauważa Hanabi, a reszta drużyny się z nią zgadza.

                 - Na to pytanie ci nie odpowiem. Musimy czekać do jutra, aby przekonać się na czym będzie polegać ten test. - Wracajcie do domów i może się wyśpijcie. W końcu macie być o 4 rano. - rzuca i odchodzi.

                 Reszta jednak siedzi. Hanabi poruszyła się niespokojnie i wstała z trawy.

                 - Wiedzieliście coś na ten temat? - pyta Hyuuga.

                 - Niestety nie Hanabi. Byliśmy w takim samym szoku jak ty. - tłumaczy Moegi. - Ale ostatecznie nie jest tak źle. Ja i Udon mamy straszne braki w taijutsu, za to ty i Konohamaru jesteście świetni. Tak więc niezła drużyna nam się zrobiła. - zauważyła ruda i uśmiechnęła się przyjaźnie.

                 - Moegi. Nie jestem dobra. Mam wielkie braki w technikach mojego klanu, a na dodatek pokonał mnie Konohamaru. - rzekła naburmuszona Hanabi.

                 - Mówisz o tym tak jak by to była plama na honorze. - rzuca Sarutobi.

                 - Bo nią jest! Twój klan nawet nie specjalizuje się w taijutsu! - krzyczy z wyrzutem w głosie Hanabi. - Wolała bym być już w grupie z jakimiś dzieciakami niż z tobą.

                 - Ja nie mogę! Jesteś taka tylko dlatego że ze mną przegrałaś! Nie no! Poprostu nie wierzę! Wielka Hanabi Hyuuga nie umie się pogodzić z przegraną! - zaczął się drzeć Sarutobi. Udon i Moegi obserwowali wszystko w milczeniu i odpowiedniej odległości.

                 - Och! Zamknij się już! Ty byś się chyba zapłakał gdybyś przegrał! - rzuca i zaczyna odchodzić. - A teraz do zobaczenia! Muszę się wyspać żeby myśleć czego inni najwyraźniej nie potrafią! - krzyczy i znika. Udon patrzy na zegarek.

                 - Ale jest dopiero 11:40. - mówi jednak już nikt go nie słucha. Moegi pobiegła w ślad za Hanabi, a Konohamaru zniknął. Najpewniej również postanowił wrócić do domu.


                 O czwartej cała drużyna Ebisu pojawiła się na placu treningowym. Oczywiście Kakashi jak zwykle się spóźniał. Moegi i Udon próbowali za wszelką cenę trzymać Konohamaru i Hanabi daleko od siebie. Po czterech godzinach cała grupa była już rozdrażniona.

                 - Hej! Wybaczcie za spóźnienie. - rzuca kopiujący ninja. Grupa może wnioskować że jest on uśmiechnięty. Nikt się nie odezwał. Wszyscy byli źli na Hokage który tak potwornie się spóźnił.  - Widzę że nie jesteście dziś rozmowni, a więc zacznę tłumaczyć na jakich warunkach będzie mój test. - wszyscy zaczęli nasłuchiwać, a w tym czasie Kakashi wyjął z kieszeni trzy dzwoneczki. - Waszym zadaniem będzie odebranie mi tych dzwoneczków. Osoba która nie da rady zabrać sobie jednego z nich wróci do akademii. Na pierwszy rok. - rzuca, a drużyna patrzy po sobie. Wszyscy są w szoku. - Test zacznie się kiedy wypowiem start. A więc 3... 2... - drużyna patrzy po sobie. Wszyscy są do siebie teraz nastawieni wrogo. Hanabi szybko w głowie rozwiązuje test Kakashiego i załapuje o co chodzi. - 1! - krzyczy Hatake, a drużyna rozchodzi się poza Konohamaru który próbuję atakować. Z krzaków wyskakuje Hanabi.

                 - Pomogę ci. - rzuca.

                 - Czy ona mnie przypadkiem już nie rozgryzła? - zapytał się w głowie Kakashi i bez problemu uniknął ich ciosu.

                 - Po co się pchałaś! Prawie go miałem! - krzyknął na nią Sarutobi. Wyraźnie zirytowana Hyuuga jedynie westchnęła.

                 - Och! Zamknij się! Nie mam zamiaru wylądować w Akademii, a my razem mamy największe szanse aby zdobyć dzwoneczki. Oczywiście sami nigdy byśmy sobie nie dali rady, ale razem. - rzuca Hanabi. Tym samym udało jej się zmylić Kakashiego.

                 - Nie dam tak wystawić Moegi i Udona! To moi przyjaciele i znam ich dłużej niż ciebie! - rzuca z wyrzutem Sarutobi. Hyuuga łapie go i używając byakugana jak najszybciej oddala się od Hatake. - O co ci chodzi?

                 - To ten cały test Kakashiego. Chodzi o pracę drużynową.

                 - Co?

                 - Czy tobie trzeba wszystko tłumaczyć? Kakashi nie wyślę nikogo z nas do Akademii jeżeli będziemy działać wszyscy razem. Nie będzie kary dla osoby która nie dostanie dzwoneczka. - wyjaśnia.

                 - Musimy znaleźć Moegi i Udona!

                 - Normalnie odkryłeś wioskę mgły w kapsułkach. - rzuca zirytowana Hanabi. - Daj mi pięć minut i ich znajdę. - informuję i szuka chakry przyjaciół. - Choć szybko! Moegi walczy z Kakashim!

                 Moegi miała problem z odpieraniem wszystkich ataków Kakashiego. Była jednak od niego szybsza i mogła uciec. Nagle do walki wkroczyli Konohamaru i Hanabi. Kakashi widząc sytuację zaczął się wycofywać. Bez sharingana nie miał wielkiej szansy na pokonanie dwojga ninja świetnie znających taijutsu. Usunął się w cień i ukrył. Teraz był pewien że wszystkiego się domyślili. Musiał im przyznać że są bardziej domyślni od jego drużyny, jednak mniej dyskretni. Widać było że Hanabi próbowała ukryć to co odkryła, jednak była nie uważna i przy pierwszej okazji się zdradziła.

                 Tymczasem Udon szukał Kakashiego. Bardzo chciał zdobyć te dzwoneczki. Nie uśmiechało mu się wracać do Akademii w której zaczynał by od zera. Nagle poczuł szarpnięcie za kostki. Wydarł się i spostrzegł że jego ciało znajduje się pod ziemią poza głową. Nad nim pojawił się Hatake.

                 - Teraz idziemy po resztę. - szepce biało-włosy i zniknął.

                 Udon zaczęła krzyczeć o pomoc. Sam nie da rady się wydostać, a siedząc pod ziemią nie zdobędzie dzwoneczków. Nie wiedział jednak że nie taki jest cel testu.

Obserwatorzy