Tak ludzie! Dokładnie! Jest hasło jest życie! Life so beutiful. :D
Pomysły i autorka meldują się i nie odmeldowują wciąż jednak proszę nie zapominać że mam drugiego bloga i drugie konto, prawda? Trzeba to jakoś podzielić lub w najgorszym przypadku przenieść się na konto numer 2. Od razu również informuję, że rozdziały nie będą się pojawiać regularnie. No bo po co? xD Nie wiem czy jeszcze pamiętam historię, ale mam nadzieję, że tak ^^
Tak więc rozdział już piszę na spidzie i czekam na wasz odzew. Nie zdziwię się jeżeli nikt nie napisze koma, bo rozdziału nie było od... Luj wie kiedy... Tak więc czekam na komentarze: te w których mnie spizgacie za nieobecność, oraz te w których będziecie mnie witać ponownie (wiem że wszyscy mnie objadą xD)
Mam jednak nadzieję że nikt nie wie gdzie mieszkam i że nie będzie wam się chciało mnie szukać aby mnie zabić xD
Tak więc do następnego rozdziału! Informuję również że odpowiem na każde pytanie i każdy komentarz!
Pozdrawiam! Wasza (nie)kochana Silver :*
24.08.2015
26.03.2015
[8]
Hinata czekała na swoją drużynę. Powoli traciła cierpliwość. Wrażenie że jej drużyna ją zignorowała. Już miała się poderwać do wyjścia kiedy drzwi otworzyły się na oścież, a przez nie wpadły trzy osoby. Błękitnowłosa dziewczyna i dwoje brunetów. Spojrzała na nich zaskoczona.
- Dzień Dobry! Przepraszamy za spóźnienie, ale nie mogliśmy znaleźć klasy. - zapała błękitnowłosa. Hinata była tak zaskoczona że nie mogła wydusić z siebie, ani słowa.
- Prosimy o wybaczenie. Iruka-sensei przekazał nam wczoraj złe informacje na temat klas. - powiedział jeden z chłopców.
- Dobrze. Nic się nie stało. - powiedziała wciąż zaskoczona Hina. - Siadajcie. Wy odpoczniecie, a ja powiem coś o sobie. Jestem Hinata Hyuuga, mam 17 lat i nie spodziewałam się że dostanę własną drużynę. Mam młodszą siostrę Hanabi która również podejdzie w tym roku do egzaminu na chunina. - zakończyła. - Co powiecie teraz o sobie?
- Jestem Mizu. Mam starszego brata Kashirę. Moi przyjaciele nazywają mnie 'niebieska sokolica' bo mam sokoli wzrok i niebieski odnosi się do koloru moich włosów. Kiedy ktoś krzywdzi moich przyjaciół potrafię być bez sumienia. - wyrzuciła z siebie błękitnowłosa.
- Su. Pochodzę z klanu Hatake. - w porównaniu do błękitnowłosej koleżanki brunet był wyjątkowo małomówny, a nawet skryty.
- Fauga Sarutobi...
- A może powiedzieli byście o sobie ociupinkę więcej. - powiedziała ze słabym uśmiechem. - Na przykład jakie jest wasze hobby, ulubiony ninja...
- Moim hobby jest pisanie w pamiętniku. Cały czas coś w nim bazgrzę. Moim ulubionym ninja... Myślę że jest nim Piąta. Chciała bym być tak silna jak ona. Jest dla mnie wzorem do naśladowania. W przyszłości chciała bym być tak utalentowana jak ona. - uśmiecha się Mizu tak szeroko jak tylko może.
- Moim hobby jest trening. Nie mam ulubionego shinobi. Więc... To tyle. - rzuca znudzony Su.
- Lubię robić kawę i ją pić. Moim hobby ćwiczenie nowych technik i drzemka. Moim ulubionym ninja jest Sasuke Uchiha. - rzecze Fakuga lekko poddenerwowany.
Hinata patrzy na nich i wciąż nie może uwierzyć, jak jej drużyna jest małomówna. Nie licząc Mizu która wręcz gada tak dużo że zastępuje w ten sposób chłopców.
- Dobrze. Do egzaminu zostało mało czasu. Postanowiłam że nie będę was uczyć pułapek. Skupimy się na szybkości i technikach. Przybierzecie dość trudną do opanowania technikę, albowiem zawalczycie z drużynę mającą inny zwój niż wy. Innych po prostu zignorujecie. Pomogę wam również przygotować się do egzaminu pisemnego. Z tego co wiem będzie go prowadzić mój przyjaciel i najlepszy strateg w Wiosce, a może nawet Świecie Shinobi. Wymyśli coś trudnego, dlatego będziecie się musieli dużo uczyć. Ma ktoś problemy z teorią? - zapytała. Wszyscy kiwnęli głowami. - Zaufam wam. Przepytam was jutro na treningu...
- Tak szybko zabieramy się za treningi? - zapytała zdziwiona Mizu.
- Tak. Jak powiedziałam wcześniej mamy mało czasu, a chciała bym, abyście doszli dalej. Kiedy podchodziłam do egzaminu po raz pierwszy nie przeszłam przez drugi etap, podobnie jak jeden z moich przyjaciół. Nie udało się zdać całej naszej drużynie. Później nas zignorowali... Źle się skończyło to dla tamtej drużyny. Nie przeszła przez drugi etap. Musicie również nauczyć się pracy w zespole. Naprawdę jest sporo nauki, a mało czasu.
- Hinata-sensei. Myślisz że wyrobimy się ze wszystkim. - zapytał Su z powątpiewaniem.
- Oczywiście! Dacie z siebie wszystko, a ja was nauczę tyle ile potrafię. - rzuca z uśmiechem. - Zaczynamy trening od jutra?
- Może po jutrze? - pyta nieśmiało błękitnowłosa.
- Nie! - krzyczą nagle chłopcy. - Trening jest od jutra. - rzucają obaj, a Mizu jakby się kurczy z przepraszającym wyrazem twarzy.
- Co powiecie na jutro o 08:20. Plac treningowy nr 9 powinien być wolny. - zapytała Hyuuga.
- Jestem za. - odparła Mizu, zanim chłopaki zdążyli się odezwać. Obaj jedynie westchnęli. - Hinata-sensei... Myślisz że uda nam się pokonać inne drużyny?
- Oczywiście że tak, jeżeli poćwiczycie. - uśmiechnęła się granatowowłosa. Spojrzała na zegarek wiszący nad drzwiami i rozszerzyła w akcie zdziwienia oczy. - Wybaczcie, ale jestem już bardzo spóźniona, a więc jutro o 08:20, na polu treningowym nr 9! - krzyczy za drzwiami. Biegiem rzuciła się w stronę wyjścia, po czym od razu w stronę pola treningowego nr 1.
Wbiegła zdyszana na miejsce zwracając na siebie uwagę przyjaciół. Próbowała z trudem złapać oddech.
- Wybaczcie za spóźnienie. - rzuca białooka i przysiada na trawie ciężko oddychając.
- Nic się nie stało. - odrzekła Sakura. - Nie zaczęlibyśmy bez ciebie. - dodaje. - A więc tak. Egzamin się zbliża nieubłaganie i musimy zdecydować jak najlepiej przygotować dzieciaki. Kakashi myśli że dacie sobie radę z wytrenowaniem ich. - rzuca, a wszyscy kiwają w milczeniu głowami.
- Moim zdaniem powinniśmy sobie pomóc. - proponuje Kiba. - Sami nie damy rady ich wytrenować, a mamy parę bardzo uzdolnionych dzieciaków. - mówi po krótkim namyśle. - Szkoda było by ich gdyby nie rozwijali tych umiejętności.
- Faktycznie. Część z nich ma rzadkie kekkei genkai, a większość uwolnienie Yin, albo Yang. Nawet oba. Nie możemy marnować ich potencjału. - twierdzi Shino. - Baioretto i Kyarameru mają Uwolnienie Burzy. Chciał bym to z nimi opanować jeszcze przed egzaminem.
- Popracuję nad Uwolnieniem Kryształu Miko. Odkąd Guren zginęła nie możemy znaleźć kunoichi która by posiadała to kekkei genkai. Może uda nam się zdobyć jakieś informacje na ten temat. - twierdzi w zamyśleniu Inazuka.
- Zaraz... Z reguły nie zdarzały się aż tak utalentowane dzieci w jednym roczniku... - myśli Sasuke, a razem z nim cała grupa pogłębia się w myślach. - Dlaczego nagle w naszej wiosce jest tak wiele utalentowanych dzieciaków?
- Może to z powodu porozumienia między wioskami? - rzuca nieśmiało Hinata. Wszyscy przenoszą na nią wzrok. - Normalnie dzieciaki z kekkei genkai były traktowane jak bronie. Wszyscy próbowali uchronić ich przed takim życiem. Teraz to nie ma znaczenia. - kończy swój monolog.
- Na pewno nie chodzi o to Hinata. - mówi spokojnie Naruto. - W końcu nie tylko w naszej wiosce są takie utalentowane dzieci. Np. Aisu. Posiadała Uwolnienie Lodu, a była z wioski chmur. Nie wiem dlaczego dzieci teraz są tak... Silne. Podejrzewam że to z powodu
krwi, albo genów.
- Nie zgadzam się z tobą Naruto. - rzuca Ino. - Geny i krew nie mają tu nic wspólnego. Możliwe że kiedy Kaguya została zabita chakra i jej moc musiały się rozejść... To może być przyczyna...
- Ino nie pleć bzdur! - krzyczy Sakura.
- Nie krzycz na nią! - syczy Kiba, wszyscy patrzą na niego zbici z tropu. - To posiedzenie nie ma sensu! Przyszliśmy tu rozmawiać o wspólnych treningach, a nie o tym jak to się stało że mamy tak dużo dzieci z kekkei genkai! - warczy.
- Kiba uspokój się. - mówi spokojnie Sasuke. - Złość wam nie pomoże. Powinniśmy się jakoś dobrać i wam pomóc. Pomogę wam ja i Sakura. Innymi słowy trochę medycznych technik i pracy nad siłą, w ostateczności kataną.
- Czyli będziemy musieli się wami podzielić? - pyta Shino, a Uchiha i Haruno kiwają głowami. - To pięknie. Może weźcie z drużyny po jednej osobie. Więcej medyków nie potrzeba.
- Zgadzam się. Powinniśmy również w jakiś sposób dowiedzieć się czegoś o tym jak to możliwe że w jednym roczniku jest, aż troje dzieciaków z kekkei genkai. - zauważa Hina.
- Nie sądzę że znajdziemy odpowiedź na to pytanie. - wzdycha Inazuka.
- Zgadzam się. - popiera Sasuke. - A teraz kończmy to spotkanie. Mam trochę pracy. - mówi, a reszta kiwa głowami na znak zgody.
Na polanie zostaje jedynie Hinata i Naruto, którym nie śpieszyło się do domów.
- Jak myślisz dlaczego Kiba tak zareagował? - zapytała nagle Hinata co zdziwiło blondyna, gdyż nie zaczerwieniła się przy tym.
- Podejrzewam że to z powodu tego iż ją kocha. Ponad to zauważyłem że Ino jakby w pobliżu Sakury się kurczy. Możliwe że czuje się przy niej gorsza. Zastanawia mnie tylko dlaczego? - myśli na głos.
- W końcu jak by nie patrzeć Sakura jest świetną kunoichi. Podejrzewam że po ty jak... Jak jej tata zginął zginęła część jej. Ta pewna siebie część którą tak bardzo wszyscy podziwialiśmy. Teraz potrzebuje znowu takiego kopa pewności siebie. Ponad to powinna się pogodzić ze stratą ojca. - twierdzi Hinata.
- A ty? - zapytał zbijając z tropu Hyuugę. - Jak z twoją pewnością siebie? - zapytał podchodząc bliżej.
- Świ... świetnie. - rzuciła rumieniąc się. - Wybacz, ale muszę... Muszę coś załatwić. - dokończyła już czerwona niczym pomidor.
~*~
Hanabi ćwiczyła z nową drużyną. Jak na złość nic jej ostatnio nie szło. Cały czas o coś się potykała lub całkowicie coś myliła. Teraz ćwiczyła technikę Goryyuka no Jutsu. Mimo iż była to technika głównie klanu Uchiha po zniknięciu Sasuke bardzo wielu ninja się jej nauczyło w tym Konohamaru który uczył teraz Hanabi.
- Weź więcej powietrza do płuc bo ci to w życiu nie wyjdzie! - tracił cierpliwość Sarutobi. Załapałem to po trzech próbach, a ty nie potrafisz po trzydziestu! - krzyknął.
- Cicho bądź! - wrzeszczy wściekła Hanbi. - Gdybym miała lepszego nauczyciela na pewno bym się tego nauczyła!
- Przestańcie! - wrzask Moegi przerwał ich kłótnie. - Ile można was słuchać!? Ciągle się tylko na wzajem czegoś czepiacie! Nie możecie po prostu załatwić tego osobiście! - jej krzyk niósł się po całym polu treningowym wprawiając wszystkich w osłupienie. - Jasne!?
- Spokojnie Moegi. - powiedziała Hanabi wzdychając. - Ale to nie moja wina że ten pół mózg ni potrafi mi wyjaśnić czegoś tak banalnego.
- To nie jest banalne skoro tego nie potrafisz się nauczyć. - uśmiecha się złośliwie Sarutobi.
- Jest bo się tego nauczyłeś... - sarknęła Hyuuga posyłając mu wzrokiem błyskawice. Kłutnia rozpoczęła się na nowo.
- Dosyć tego! - próbowała ich uspokoić ruda, jednak nawet ona nie dawała rady ich rozdzielić.
12.03.2015
[7]
Od ostatnich wydarzeń minęło pół roku. Organizacja od tamtej pory nie pokazała żadnej aktywności. Kimiko musiała wrócić do swojej wioski. Dodatkowo dziś miało się odbyć spotkanie z drużynami których senseiami zostali Naruto, Hinata, Shino i po wielu namowach Ino, która nie chciała na początku tego przystąpić. W ostatniej chwili również jeden z joninów zrezygnował i zastąpił go Kiba.
Dziś własnie szedł spokojnie w stronę klasy nr. 7 gdzie czekała jego drużyna. Powoli zaczął się do niej zbliżać kiedy ujrzał stojącą przed drzwiami klasy nr. 8 Ino. Yamanaka wpatrywała się w drzwi i stała.
- Ino wszystko dobrze? - zapytał Inazuka, a błękitnooka odwróciła w jego stronę wzrok.
- Oczywiście. - odpowiedziała. - Idę się spotkać ze swoją drużyną. - oznajmia, ale nie rusza się nawet o krok.
- No to idź. Otwórz drzwi i właź do środka. Przedstaw się, poznaj ich. - zaproponował.
- Wiem, ale się boję. - mówi i siada na ławce obok drzwi. - Co jeżeli nie uda mi się ich porządnie wytrenować. Już niedługo egzamin i nie ma za dużo czasu na trening. Stresuje się tym. Sakura by sobie lepiej poradziła na moim miejscu. - żali się.
- Ino ile razy ci mówiłem że ty i Sakura macie takie same umiejętności. A teraz idź, bądź pewna siebie i poznaj swoją drużynę. Ja też już idę. Tylko nie ucieknij bo cię znajdę i zaprowadzę siłą. - rzuca i posyła jej uśmiech po czym wchodzi do klasy.
Na ławce siedzi szatyn o czarnych oczach i czarnym ubraniu. Na jego ręce znajduje się niewielkiej wielkości karaluch. Przy oknie stoi brunet zapatrzony w błękitne niebo. Na końcu klasy stoi za to niska blondynka o bursztynowych oczach oczach i czyta książkę. Nikt nie zauważył obecności Inazuki dlatego ten postanowił od razu zacząć.
- Witam was. Jestem Inazuka Kiba i jestem waszym sensei. - przywitał ich. dwunastolatkowie spojrzeli na niego. - Możecie proszę siąść w jednej ławce? - zapytał, a sam siadł na biurku nauczyciela.
- Nie. - odparła drobna blondynka zwracając tym samym na siebie uwagę. - Nie siądę z nim puki na jego ręce siedzi... TO. - wskazała na siedzącego na ławce szatyna. Karaluch na jego ręce zszedł na ławkę po czym skierował się do okna.
- Tak lepiej złośnico? - zapytał czarnooki z ironicznym uśmiechem. Blondynka spojrzała się na niego spod oka, ale usiadła obok. Brunet stojący wcześniej przy oknie również usiadł obok drużyny i przyjrzał się senseiowi.
- Dobrze. Jak już powiedziałem jestem Kiba z klanu Inazuka. Jestem tu po to, aby was wytrenować i pomagać wam. Oczywiście jeżeli tylko pozwolicie sobie pomóc. Najpierw się przedstawcie. Jak dobrze wiemy panie mają pierwszeństwo. - mówi i patrzy na siedzącą z założonymi rękami blondynkę która się prostuje.
- Jestem Miko Himori. Jedna z najlepszych uczennic. Urodziłam się 5 stycznia. Zawsze marzyłam o zostaniu członkini ANBU jak moi rodzice. Nienawidzę kłótni i nieporozumień. Lubię wiedzieć co się dzieje wokół mnie i być lepsza od wszystkich. - kończy. Kiba wskazuje na siedzącego od strony okna bruneta.
- Koshime Mitarashi. 9 kwietnia. Nienawidzę wojny, a lubię pokój. - Kiba był zdziwiony małomównością chłopca. Wskazał na szatyna.
- Mam na imię Sumiwa. Pochodzę z klanu Aburame. Uwielbiam swoje owady, a nienawidzę osób które je nie lubią. - mówiąc to posłał błyskawice w stronę blond koleżanki. - Moim marzeniem jest zostać pośrednikiem między wioskami. Najbardziej lubię rozwiązywać zagadki i uczyć się nowych technik.
- Dobra. Teraz możecie zadawać pytania. - rzucił Kiba. Przez dłuższą chwilę w sali trwała cisza, aż w końcu odezwała się Miko.
- Co pan myśli o egzaminie na Chunina. Ma się odbyć za 3 miesiące, a jak do tond się do niego nie przygotowywaliśmy. - rzuciła.
- Podejrzewam że jeżeli popracujemy nad tempem i tworzeniem pułapek macie szansę trafić do drugiej części. Z egzaminem pisemnym nie będziecie mieć problemu? - zapytał. Aburame spuścił głowę. - No cóż. Naukę odłożę wam. Postaram się was wyćwiczyć najlepiej jak potrafię. W czym najlepsi jesteście?
- Jestem niezła w taijutsu i ninjutsu. Całkiem dobrze się uczę więc z testem pisemnym nie będę miała problemu. - mówi blondynka.
- Nieźle sobie radze jako zwiadowca i umiem rozstawiać pułapki. Z taijutsu zawsze mogę się podszkolić. - tłumaczy Sumiwa.
- Lubie używać kenjutsu i całkiem nieźle radzę sobie z kataną. Moją mocną stroną za to jest ninjutsu. Jestem również całkiem szybki. - tłumaczy zwięźle Mitarashi.
- Ale on cholernie małomówny. - pomyślał Kiba patrząc na bruneta. - Okay. Pierwszy trening mamy jutro o 6:00. Tylko się nie spóźnijcie. Sprawdzę ile z tego co powiedzieliście jest prawdą. - rzuca i wychodzi z klasy. Dzieciaki jeszcze w niej jednak zostają.
- Całkiem niezła z nas drużyna. - zauważa Koshime i uśmiecha się do towarzyszy.
- Mów za siebie! - krzyknęła pozostała dwójka genin'ów posyłając w swoją stronę błyskawice.
- Och nie przesadzajcie! Nie będzie najgorzej! - śmiał się Mitarashi.
- Będzie. Wyobrażasz sobie mnie współpracującą z robalami? - zapytała blondyna, a na jej rękach pojawiła się gęsia skórka.
- Chyba cię pogięło! Robalem możesz być ty! - krzyknął szatyn w stronę Miko która delikatnie mówiąc przywaliła mu w głowę z taką siłą że poleciał, aż na drugi koniec klasy.
- Nie waż się nazywać mnie robalem! - wrzasnęła, a w jej oczach ukazały się płomienie. Mitarashi przykrył oczy rękom.
- Ja się poddaje. Wy nigdy się nie dogadacie. - rzecze i wychodzi z klasy myśląc jak bardzo źle będzie w tej drużynie. W prawdzie wszyscy mieli świetne umiejętności, jednak ciągłe kłótnie Miko i Sumiwy nie były pomocne. Miał jednak nadzieję że uda im się 'pogodzić' , przynajmniej na czas egzaminu.
- Witajcie. Jestem Ino i od dziś mam zastąpić wam Iruke-sensei'a. Jestem z klanu Yamanaka i mam 19 lat. Przedstawili byście mi się? - zapytała.
- Jestem Obito Yamanaka.
- Alimiko Watashi.
- Dobrze. Może powiedzieli byście coś więcej? - zapytała zdziwiona ich zamknięciem w sobie.
- Mój klan pochodzi z Kraju Herbaty. Ojciec jednak sprowadził się po śmierci mamy do Konohy. Nie lubię rozmawiać o swojej przeszłości. Jestem słaba w taijutsu. - rzuca brunetka, a Ino coś złapało za serce. Poczuła się dziwnie.
- Opanowałem całkiem nieźle techniki klanu jednak dużo mi brakuje do perfekcji. - rzecze Obito.
- Podobno jestem dobry we wszystkim. Mam jednak wątpliwości co do teorii i jestem słaby z matematyki. - powiedział Koshini. Wszyscy czekali co powie Ino. W końcu blondynka zaczęła.
- Jak dobrze wiecie już za parę miesięcy egzamin na chunina. Jak podejrzewam chcecie wziąć z w nim udział. Żeby jednak to zrobić musimy już od jutra wziąć się za treningi. Egzaminatorem będzie mój przyjaciel więc możemy spodziewać się czegoś trudnego. Ostatnio był to egzamin w którym ja i moi przyjaciele musieliśmy znaleźć sposób na poinformowanie jakie zadanie bierzemy. Mieliśmy zadania za 50, 30 i 20 punktów. Żeby jednak zdać potrzebowaliśmy, aby wyszło nam 100 punktów. Byliśmy w salach bez wyjścia. Na szczęście mieliśmy przyjaciela który szybko załapał o co chodzi i uratował nas. - poczuła ogromny smutek przypominając sobie Neji'ego.
- Proszę pani. A jaką najlepszą taktykę przyjąć podczas egzaminu? - zapytała czarnowłosa Alimiko.
- Najpierw zacznijmy od tego, abyście mówili do mnie po imieniu. A jeżeli chodzi o taktykę... Działanie drużynowe i unikanie drużyn z którymi nie musicie zadzierać. Unikanie pułapek i nie ufanie nawet przyjaciołom z Wioski. To zaufanie często jest zgubne. Znalezienie wody i ciągły dostęp do ukrycia. Postarajcie się zmierzyć umiejętności innych. To tyle. Wybaczcie że kończę teraz, ale poznaliśmy się. Zapraszam również na pole treningowe nr. jeden w którym wyjaśnię wam parę rzeczy. - rzekła i wyszła z klasy.
Nudne, krótki, spierdzielone :/ Tylko tyle napiszę o rozdziale, bay.
Dziś własnie szedł spokojnie w stronę klasy nr. 7 gdzie czekała jego drużyna. Powoli zaczął się do niej zbliżać kiedy ujrzał stojącą przed drzwiami klasy nr. 8 Ino. Yamanaka wpatrywała się w drzwi i stała.
- Ino wszystko dobrze? - zapytał Inazuka, a błękitnooka odwróciła w jego stronę wzrok.
- Oczywiście. - odpowiedziała. - Idę się spotkać ze swoją drużyną. - oznajmia, ale nie rusza się nawet o krok.
- No to idź. Otwórz drzwi i właź do środka. Przedstaw się, poznaj ich. - zaproponował.
- Wiem, ale się boję. - mówi i siada na ławce obok drzwi. - Co jeżeli nie uda mi się ich porządnie wytrenować. Już niedługo egzamin i nie ma za dużo czasu na trening. Stresuje się tym. Sakura by sobie lepiej poradziła na moim miejscu. - żali się.
- Ino ile razy ci mówiłem że ty i Sakura macie takie same umiejętności. A teraz idź, bądź pewna siebie i poznaj swoją drużynę. Ja też już idę. Tylko nie ucieknij bo cię znajdę i zaprowadzę siłą. - rzuca i posyła jej uśmiech po czym wchodzi do klasy.
Na ławce siedzi szatyn o czarnych oczach i czarnym ubraniu. Na jego ręce znajduje się niewielkiej wielkości karaluch. Przy oknie stoi brunet zapatrzony w błękitne niebo. Na końcu klasy stoi za to niska blondynka o bursztynowych oczach oczach i czyta książkę. Nikt nie zauważył obecności Inazuki dlatego ten postanowił od razu zacząć.
- Witam was. Jestem Inazuka Kiba i jestem waszym sensei. - przywitał ich. dwunastolatkowie spojrzeli na niego. - Możecie proszę siąść w jednej ławce? - zapytał, a sam siadł na biurku nauczyciela.
- Nie. - odparła drobna blondynka zwracając tym samym na siebie uwagę. - Nie siądę z nim puki na jego ręce siedzi... TO. - wskazała na siedzącego na ławce szatyna. Karaluch na jego ręce zszedł na ławkę po czym skierował się do okna.
- Tak lepiej złośnico? - zapytał czarnooki z ironicznym uśmiechem. Blondynka spojrzała się na niego spod oka, ale usiadła obok. Brunet stojący wcześniej przy oknie również usiadł obok drużyny i przyjrzał się senseiowi.
- Dobrze. Jak już powiedziałem jestem Kiba z klanu Inazuka. Jestem tu po to, aby was wytrenować i pomagać wam. Oczywiście jeżeli tylko pozwolicie sobie pomóc. Najpierw się przedstawcie. Jak dobrze wiemy panie mają pierwszeństwo. - mówi i patrzy na siedzącą z założonymi rękami blondynkę która się prostuje.
- Jestem Miko Himori. Jedna z najlepszych uczennic. Urodziłam się 5 stycznia. Zawsze marzyłam o zostaniu członkini ANBU jak moi rodzice. Nienawidzę kłótni i nieporozumień. Lubię wiedzieć co się dzieje wokół mnie i być lepsza od wszystkich. - kończy. Kiba wskazuje na siedzącego od strony okna bruneta.
- Koshime Mitarashi. 9 kwietnia. Nienawidzę wojny, a lubię pokój. - Kiba był zdziwiony małomównością chłopca. Wskazał na szatyna.
- Mam na imię Sumiwa. Pochodzę z klanu Aburame. Uwielbiam swoje owady, a nienawidzę osób które je nie lubią. - mówiąc to posłał błyskawice w stronę blond koleżanki. - Moim marzeniem jest zostać pośrednikiem między wioskami. Najbardziej lubię rozwiązywać zagadki i uczyć się nowych technik.
- Dobra. Teraz możecie zadawać pytania. - rzucił Kiba. Przez dłuższą chwilę w sali trwała cisza, aż w końcu odezwała się Miko.
- Co pan myśli o egzaminie na Chunina. Ma się odbyć za 3 miesiące, a jak do tond się do niego nie przygotowywaliśmy. - rzuciła.
- Podejrzewam że jeżeli popracujemy nad tempem i tworzeniem pułapek macie szansę trafić do drugiej części. Z egzaminem pisemnym nie będziecie mieć problemu? - zapytał. Aburame spuścił głowę. - No cóż. Naukę odłożę wam. Postaram się was wyćwiczyć najlepiej jak potrafię. W czym najlepsi jesteście?
- Jestem niezła w taijutsu i ninjutsu. Całkiem dobrze się uczę więc z testem pisemnym nie będę miała problemu. - mówi blondynka.
- Nieźle sobie radze jako zwiadowca i umiem rozstawiać pułapki. Z taijutsu zawsze mogę się podszkolić. - tłumaczy Sumiwa.
- Lubie używać kenjutsu i całkiem nieźle radzę sobie z kataną. Moją mocną stroną za to jest ninjutsu. Jestem również całkiem szybki. - tłumaczy zwięźle Mitarashi.
- Ale on cholernie małomówny. - pomyślał Kiba patrząc na bruneta. - Okay. Pierwszy trening mamy jutro o 6:00. Tylko się nie spóźnijcie. Sprawdzę ile z tego co powiedzieliście jest prawdą. - rzuca i wychodzi z klasy. Dzieciaki jeszcze w niej jednak zostają.
- Całkiem niezła z nas drużyna. - zauważa Koshime i uśmiecha się do towarzyszy.
- Mów za siebie! - krzyknęła pozostała dwójka genin'ów posyłając w swoją stronę błyskawice.
- Och nie przesadzajcie! Nie będzie najgorzej! - śmiał się Mitarashi.
- Będzie. Wyobrażasz sobie mnie współpracującą z robalami? - zapytała blondyna, a na jej rękach pojawiła się gęsia skórka.
- Chyba cię pogięło! Robalem możesz być ty! - krzyknął szatyn w stronę Miko która delikatnie mówiąc przywaliła mu w głowę z taką siłą że poleciał, aż na drugi koniec klasy.
- Nie waż się nazywać mnie robalem! - wrzasnęła, a w jej oczach ukazały się płomienie. Mitarashi przykrył oczy rękom.
- Ja się poddaje. Wy nigdy się nie dogadacie. - rzecze i wychodzi z klasy myśląc jak bardzo źle będzie w tej drużynie. W prawdzie wszyscy mieli świetne umiejętności, jednak ciągłe kłótnie Miko i Sumiwy nie były pomocne. Miał jednak nadzieję że uda im się 'pogodzić' , przynajmniej na czas egzaminu.
~*~
W równoległej klasie Ino siedziała wraz ze swoją drużyną. Blondyna przyjrzała się uczniom i ze zdziwieniem odkryła że jednym z jej podopiecznych będzie chłopiec z jej klanu - Obito. Po jego lewej stronie siedziała brunetka o dużych brązowych oczach. Na podłodze siedział za do chłopiec o blond włosach i czerwonych oczach. Oparła się o biurko i zaczęła.
- Witajcie. Jestem Ino i od dziś mam zastąpić wam Iruke-sensei'a. Jestem z klanu Yamanaka i mam 19 lat. Przedstawili byście mi się? - zapytała.
- Jestem Obito Yamanaka.
- Koshini Yuhi.
- Alimiko Watashi.
- Dobrze. Może powiedzieli byście coś więcej? - zapytała zdziwiona ich zamknięciem w sobie.
- Mój klan pochodzi z Kraju Herbaty. Ojciec jednak sprowadził się po śmierci mamy do Konohy. Nie lubię rozmawiać o swojej przeszłości. Jestem słaba w taijutsu. - rzuca brunetka, a Ino coś złapało za serce. Poczuła się dziwnie.
- Opanowałem całkiem nieźle techniki klanu jednak dużo mi brakuje do perfekcji. - rzecze Obito.
- Podobno jestem dobry we wszystkim. Mam jednak wątpliwości co do teorii i jestem słaby z matematyki. - powiedział Koshini. Wszyscy czekali co powie Ino. W końcu blondynka zaczęła.
- Jak dobrze wiecie już za parę miesięcy egzamin na chunina. Jak podejrzewam chcecie wziąć z w nim udział. Żeby jednak to zrobić musimy już od jutra wziąć się za treningi. Egzaminatorem będzie mój przyjaciel więc możemy spodziewać się czegoś trudnego. Ostatnio był to egzamin w którym ja i moi przyjaciele musieliśmy znaleźć sposób na poinformowanie jakie zadanie bierzemy. Mieliśmy zadania za 50, 30 i 20 punktów. Żeby jednak zdać potrzebowaliśmy, aby wyszło nam 100 punktów. Byliśmy w salach bez wyjścia. Na szczęście mieliśmy przyjaciela który szybko załapał o co chodzi i uratował nas. - poczuła ogromny smutek przypominając sobie Neji'ego.
- Proszę pani. A jaką najlepszą taktykę przyjąć podczas egzaminu? - zapytała czarnowłosa Alimiko.
- Najpierw zacznijmy od tego, abyście mówili do mnie po imieniu. A jeżeli chodzi o taktykę... Działanie drużynowe i unikanie drużyn z którymi nie musicie zadzierać. Unikanie pułapek i nie ufanie nawet przyjaciołom z Wioski. To zaufanie często jest zgubne. Znalezienie wody i ciągły dostęp do ukrycia. Postarajcie się zmierzyć umiejętności innych. To tyle. Wybaczcie że kończę teraz, ale poznaliśmy się. Zapraszam również na pole treningowe nr. jeden w którym wyjaśnię wam parę rzeczy. - rzekła i wyszła z klasy.
Nudne, krótki, spierdzielone :/ Tylko tyle napiszę o rozdziale, bay.
10.03.2015
Powracam
Wróciłam! :) Cieszycie się? :D
Okay dość! Robi się za słodko :) Znalazłam hasło (dzięki Bogu) i... nie mam pomysłu xD Nie żartuje :3 Mam ich sporo :> Będziecie teraz jednak czekać na rozdziały od dwóch tygodni w zawyż ponieważ kiedy mnie nie było stworzyłam inny profil, i inne opo które mnie mega pochłonęło :) Mam nadzieję że mnie nie zabijacie :< (jestem za młoda na śmierć) xD
Rodział się pisze, mam albowiem jeden. Dajcie mi znać czy chcecie, aby pojawił się. Jest skończony i w sumie mogę go wstawiać. Nie wiem jednak co myślicie na ten temat :/
Tak więc piszcie.
Ps: Zapewne zapytacie się czo za blog stworzyła moja chora (dosłownie i w przenośni) wyobraźnia więc łapać link :D : http://bakugan-hikari-to-yami-no-rekishi.blogspot.com/ Słaby wiem xD
Okay dość! Robi się za słodko :) Znalazłam hasło (dzięki Bogu) i... nie mam pomysłu xD Nie żartuje :3 Mam ich sporo :> Będziecie teraz jednak czekać na rozdziały od dwóch tygodni w zawyż ponieważ kiedy mnie nie było stworzyłam inny profil, i inne opo które mnie mega pochłonęło :) Mam nadzieję że mnie nie zabijacie :< (jestem za młoda na śmierć) xD
Rodział się pisze, mam albowiem jeden. Dajcie mi znać czy chcecie, aby pojawił się. Jest skończony i w sumie mogę go wstawiać. Nie wiem jednak co myślicie na ten temat :/
Tak więc piszcie.
Ps: Zapewne zapytacie się czo za blog stworzyła moja chora (dosłownie i w przenośni) wyobraźnia więc łapać link :D : http://bakugan-hikari-to-yami-no-rekishi.blogspot.com/ Słaby wiem xD
1.02.2015
[6]
Hinata otworzyła zaspane oczy i odkryła, że nie znajduję się w swoim pokoju w Konoshe, a jakimś pomieszczeniu pomalowanym na biało. Zamrugała kilkukrotnie i próbowała się podnieść jednak ostry ból pleców pokrzyżował jej plany. Kiedy odzyskała czucie w nogach poczuła że coś na nich siedzi. Zdołała unieść głowę na tyle by ujrzeć małego dziewięcioogoniastego lisa wielkości kota śpiącego na jej kolanach. Ponownie spróbowała się podnieść, ale przerwał jej głos zwierzaka.
- Nawet nie próbuj! Jeżeli stanie ci się coś jeszcze gorszego Naruto przefarbuje mi futro na różowo. - rzucił wciąż z zamkniętymi oczami. - I tak poza tym, mów mi Kurama. - wyjaśnił i przeciągnął się jak kot.
- Witaj. Ja mam na imię...
- Wiem jak masz na imię. Podejrzewam że wiem o tobie więcej niż ty o mnie. Ale to niezbyt ważne. Dam jeszcze Naruto pospać. Ten kretyn nie chciał dać za wygraną do piątej nad ranem. Heh. Ten dzieciak nigdy się nie nauczy. - westchnął lis i zeskoczył na krzesło obok łóżka.
- No cóż gdyby nie ta jego zawziętość nie zabiłby Kaguyi. - zaczęła bronić blondyna Hyuuga.
- Cóż... Myślałem że jesteś nieśmiała.- zauważył lis.
- Bo jestem, ale z tobą jakoś łatwo mi się rozmawia. - wyjaśniła, a ogoniasty parsknął.
- Zdajesz sobie sprawę że rozmawiasz z demonem który wykończył miliony ludzkich istnień. Przy swoich rówieśnikach jesteś nieśmiała, a przy takiej bestii nie? - zapytał zdziwiony lis.
- Nie jesteś taką zła bestią skoro jeszcze żyję. Poza tym uratowałeś mnie. I to
dwukrotnie. - uśmiechnęła się przyjacielsko dziewczyna, na co lis przekręcił głowę pod dziwnym kontem.
- Ciekawy jestem kiedy. - rzucił dziewięcioogoniasty z ironiom w głosie.
- Np. podczas inwazji Pein'a, no i wczoraj. Myślisz że nie zauważyłam tej zmiany w wyglądzie Naruto? Nie trudno jest nie zauważyć który to który. - rzuciła pewnie granatowowłosa. Szybko jednak zniknął jej dobry humor. - Misja się udała? Są ranni? - zapytała nagle z zaciętą miną.
- Niestety... Aisu została zabrana, ty trafiłaś do szpitala z Kibą który ledwo przeżył, a Konan została zabita w walce. Szkoda mi tylko tej blondyny. Chciała ją uratować za wszelką cenę. Niestety nie było ani trochę szans na to, aby ją uratować. Podejrzewam że nawet Haruno i Ślimacza Księżniczka nie dały by rady. - rzuca lis z grymasem na twarzy, jak by zaistniała sytuacja była spowodowana z jego winy. - Posiedzisz chwile sama? Pójdę po Naruto i resztę. Pewnie chcą cię zobaczyć. - rzuca i wyskakuje oknem. Hinata uśmiecha się z trudem. Wstaje z łóżka i wychodzi na korytarz szpitala.
Podchodzi do najbliżej stojącej pielęgniarki.
- Przepraszam. Może mi pani... - kobieta odwróciła się granatowowłosej. - Karui!? - zapytała Hyuuga zdziwiona obecnością kunoichi w szpitalu.
- No co!? Jesteś ósmą osobą która tak zareagowała!? Dlaczego ty, Ino czy też Sakura możecie być medic-ninja, a ja nie!? - krzyknęła zwracając tym samym uwagę innych na siebie.
- Nie to chciałam powiedzieć. - skuliła się lekko Hinata lekko skrępowana napadem koleżanki. - Chciałam się tylko zapytać w której sali leży Kiba. - rzuciła, na co Karui spaliła buraka.
- Intensywna terapia, sala nr. 184. - rzuca czerwona i odchodzi w głąb korytarza.
Hinata od razu kieruje się w odpowiednią część szpitala. Bez problemu odnajduje odpowiednią salę. Przez moment zastanawia się czy nie zapukać. Postanawia jednak z tego zrezygnować i po prostu wchodzi do sali.
- Hinata. Dobrze się czujesz? - pyta Ino z kąta pokoju czytając jakąś książkę.
- Całkiem nieźle, ale do czasu. Kurama kazał mi się nie ruszać, a ja go olała. - wzdycha Hyuuga.
- No to masz problem. Ja mam gorszy. Nie dość że prze zemnie ktoś wczoraj umarł to mogłam wykończyć jeszcze Kibę... Czasami nie rozumiem sama siebie. - rzuca Yamanaka. - Nie rozumiem tylko dlaczego przyszło ich więcej niż zwykle. Zdaniem kage chodzili w pięcioosobowych grupach, a nie siedmio. - rzuca i odkłada książkę na bok. Hinata siada obok niej i patrzy w białą podłogę. - Jestem ciekawa kiedy obudzi się Kiba. Im szybciej odejdziemy tym lepiej. Dłużej nie mogę tu zostać. - skarży się Yamanaka, ze smutkiem wymalowanym na twarzy. - Powinnaś wracać do siebie. Zaraz pojawi się reszta, a jak sama powiedziałaś olałaś lisa więc będziesz miała opierdziel od Naruto, który przy okazji opieprzy jeszcze dziewiątkę. - rzuca Yamanaka i wraca do czytania książki.
Hinata kiwa głową na znak zgody i wychodzi z pokoju. Ino rozluźnia się i odkłada książkę której nawet by nie tknęła gdyby nie nagłe odwiedziny Hyuugi. Z nieznanych sobie powodów wolała siedzieć z Kibą niż Hinatą. Tłumaczyła to sobie wyrzutami sumienia, jednak sama w to nie wierzyła. Wzięła spowrotem do ręki kartkę na której pisała dopóki nie przyszła Hina. Jeszcze raz spojrzała na list który napisała do samej siebie 10 lat temu. Miała wtedy jedynie 7 lat, a już miała wysokie wymaganie względem siebie.
- Nawet nie próbuj! Jeżeli stanie ci się coś jeszcze gorszego Naruto przefarbuje mi futro na różowo. - rzucił wciąż z zamkniętymi oczami. - I tak poza tym, mów mi Kurama. - wyjaśnił i przeciągnął się jak kot.
- Witaj. Ja mam na imię...
- Wiem jak masz na imię. Podejrzewam że wiem o tobie więcej niż ty o mnie. Ale to niezbyt ważne. Dam jeszcze Naruto pospać. Ten kretyn nie chciał dać za wygraną do piątej nad ranem. Heh. Ten dzieciak nigdy się nie nauczy. - westchnął lis i zeskoczył na krzesło obok łóżka.
- No cóż gdyby nie ta jego zawziętość nie zabiłby Kaguyi. - zaczęła bronić blondyna Hyuuga.
- Cóż... Myślałem że jesteś nieśmiała.- zauważył lis.
- Bo jestem, ale z tobą jakoś łatwo mi się rozmawia. - wyjaśniła, a ogoniasty parsknął.
- Zdajesz sobie sprawę że rozmawiasz z demonem który wykończył miliony ludzkich istnień. Przy swoich rówieśnikach jesteś nieśmiała, a przy takiej bestii nie? - zapytał zdziwiony lis.
- Nie jesteś taką zła bestią skoro jeszcze żyję. Poza tym uratowałeś mnie. I to
dwukrotnie. - uśmiechnęła się przyjacielsko dziewczyna, na co lis przekręcił głowę pod dziwnym kontem.
- Ciekawy jestem kiedy. - rzucił dziewięcioogoniasty z ironiom w głosie.
- Np. podczas inwazji Pein'a, no i wczoraj. Myślisz że nie zauważyłam tej zmiany w wyglądzie Naruto? Nie trudno jest nie zauważyć który to który. - rzuciła pewnie granatowowłosa. Szybko jednak zniknął jej dobry humor. - Misja się udała? Są ranni? - zapytała nagle z zaciętą miną.
- Niestety... Aisu została zabrana, ty trafiłaś do szpitala z Kibą który ledwo przeżył, a Konan została zabita w walce. Szkoda mi tylko tej blondyny. Chciała ją uratować za wszelką cenę. Niestety nie było ani trochę szans na to, aby ją uratować. Podejrzewam że nawet Haruno i Ślimacza Księżniczka nie dały by rady. - rzuca lis z grymasem na twarzy, jak by zaistniała sytuacja była spowodowana z jego winy. - Posiedzisz chwile sama? Pójdę po Naruto i resztę. Pewnie chcą cię zobaczyć. - rzuca i wyskakuje oknem. Hinata uśmiecha się z trudem. Wstaje z łóżka i wychodzi na korytarz szpitala.
Podchodzi do najbliżej stojącej pielęgniarki.
- Przepraszam. Może mi pani... - kobieta odwróciła się granatowowłosej. - Karui!? - zapytała Hyuuga zdziwiona obecnością kunoichi w szpitalu.
- No co!? Jesteś ósmą osobą która tak zareagowała!? Dlaczego ty, Ino czy też Sakura możecie być medic-ninja, a ja nie!? - krzyknęła zwracając tym samym uwagę innych na siebie.
- Nie to chciałam powiedzieć. - skuliła się lekko Hinata lekko skrępowana napadem koleżanki. - Chciałam się tylko zapytać w której sali leży Kiba. - rzuciła, na co Karui spaliła buraka.
- Intensywna terapia, sala nr. 184. - rzuca czerwona i odchodzi w głąb korytarza.
Hinata od razu kieruje się w odpowiednią część szpitala. Bez problemu odnajduje odpowiednią salę. Przez moment zastanawia się czy nie zapukać. Postanawia jednak z tego zrezygnować i po prostu wchodzi do sali.
- Hinata. Dobrze się czujesz? - pyta Ino z kąta pokoju czytając jakąś książkę.
- Całkiem nieźle, ale do czasu. Kurama kazał mi się nie ruszać, a ja go olała. - wzdycha Hyuuga.
- No to masz problem. Ja mam gorszy. Nie dość że prze zemnie ktoś wczoraj umarł to mogłam wykończyć jeszcze Kibę... Czasami nie rozumiem sama siebie. - rzuca Yamanaka. - Nie rozumiem tylko dlaczego przyszło ich więcej niż zwykle. Zdaniem kage chodzili w pięcioosobowych grupach, a nie siedmio. - rzuca i odkłada książkę na bok. Hinata siada obok niej i patrzy w białą podłogę. - Jestem ciekawa kiedy obudzi się Kiba. Im szybciej odejdziemy tym lepiej. Dłużej nie mogę tu zostać. - skarży się Yamanaka, ze smutkiem wymalowanym na twarzy. - Powinnaś wracać do siebie. Zaraz pojawi się reszta, a jak sama powiedziałaś olałaś lisa więc będziesz miała opierdziel od Naruto, który przy okazji opieprzy jeszcze dziewiątkę. - rzuca Yamanaka i wraca do czytania książki.
Hinata kiwa głową na znak zgody i wychodzi z pokoju. Ino rozluźnia się i odkłada książkę której nawet by nie tknęła gdyby nie nagłe odwiedziny Hyuugi. Z nieznanych sobie powodów wolała siedzieć z Kibą niż Hinatą. Tłumaczyła to sobie wyrzutami sumienia, jednak sama w to nie wierzyła. Wzięła spowrotem do ręki kartkę na której pisała dopóki nie przyszła Hina. Jeszcze raz spojrzała na list który napisała do samej siebie 10 lat temu. Miała wtedy jedynie 7 lat, a już miała wysokie wymaganie względem siebie.
Droga Ino!
Tu Ino, tylko 10 lat młodsza. Otwierając ten list będziesz miała 17 lat, a więc będziesz już prawie dorosła i pewnie wyśmiejesz mnie za coś tak głupiego. Pragnę jednak zauważyć że wtedy wyśmiejesz samą siebie.
W tym liście mam zamiar umieścić nasze pragnienia i marzenia które zapewne nie spełnią się jeżeli nie będziesz ciężko pracować! Zacznijmy jednak od tego że naszym marzeniem zawsze było wyjście za Sasuke. Nie wymagam tego jednak od ciebie. Znając życie i tak poczuje coś do innej. No cóż to nasze szczęście. Dlatego tu mam do ciebie prośbę. Kiedy tylko będziesz dorosła nie odrzucaj adoratorów! Jeżeli to zrobisz i za bardzo skupisz się na Sasuke możesz zostać starą panną z kotami! Chociaż... Nie tyle z kotami, a z psami. Nigdy nie lubiłyśmy kotów i podejrzewam że ich nie polubimy. Jeżeli dobrze pamiętasz jeżeli chodzi o naszą karierę shinobi chciała byś być jak tata jednym z najlepszych ninja z klanu. Oczywiście rozwijaj inne umiejętności które ci się spodobają.
Kolejną prośbą i jedną z ostatnich jest to, abyś nie dała się wyprzedzić Sakurze! Nie ważne jak bardzo próbuję ją znienawidzić nie umiem. Wciąż czuję tą nić sympatii między nami... Wracając do spraw sercowych. Pamiętasz jak Sasuke cię ignorował. Nie rób tego. Za każdym razem staraj sobie przypomnieć jak to było z tobą. To tyle? Najpewniej tak. Nic więcej ci nie przekażę.
- Hej Kiba. Nie wstawaj. Nie jesteś w formie. - rzuca blondynka ze smutnym uśmiechem.
- Tyle zauważyłem. - rzuca szatyn jednak o własnych siłach wstaje co zadziwia Yamanakę. Kiba jedynie delikatnie się uśmiecha. - Jedną cech z mojego klanu jest całkiem szybka regeneracja. Oczywiście nie ma szans, abym pobił w tym Naruto, ale innych shinobi bardzo łatwo. Czuję jednak ciągle ból w płucach. A właściwie jak poszła misja? Po tym jak oberwałem nie pamiętam nawet czy zabolało. - zaśmiał się, na co blondynka przewróciła oczami.
- Sądzę że bolało. A co do misji... Strasznie wszystko schrzaniliśmy. Konan nie żyje, Hinata również jest w szpitalu jednak jest od ciebie w lepszej formie, a Aisu została zabrana. Innymi słowy pierwsza misja rangi S, a my tak spieprzyliśmy sprawę. - rzuca Yamanaka i wzrokiem ucieka na podłogę.
- Nie przejmuj się tak. Podejrzewam że większość z nas oskarża się o zawalenie misji. Wszyscy coś źle zrobiliśmy. Ja np. Powinienem wziąć na misję Akamaru, ale sądziłem że będzie to zbyt niebezpieczne. - westchnął.
- Bo było zbyt niebezpieczne. Ktoś zginął... Nawet Naruto nie dał rady Hokime. Nie dali byśmy rady za nic. Podejrzewam że mając Sasuke i Sakure udało by nam się, ale sami... Nie mieliśmy szans. Pewnie gdyby oni byli, tobie nic by się nie stało, a Sakurze udało by się uratować Konan. Może... Może udało by jej się. - rzuca i spojrzeniem błądzi po ścianie. Inazuka wychyla się przed siebie i bierze w dłonie list który Yamanaka zapomniała schować. Ta zszokowana nie może się ruszyć. Po prostu patrzy jak chłopak czyta, po czym po chwili się uśmiecha. - Myślałem że tylko ja pisze taki list sam do siebie. - rzucił, a błękitnooka patrzyła na niego niedowierzająco.
- Jakoś ci nie wierzę! Tylko ja jestem taką kretynką żeby wymyślić coś tak żałosnego.
- To nie jest żałosne, a ty nie jesteś kretynką. Bywasz dla siebie zbyt surowa. Poza tym fajnie jest napisać coś do siebie. Ja swój list najpewniej otworzę dopiero po powrocie do wioski. - uśmiecha się i oddaje dziewczynie kartkę.
- Pff... Nie jestem zbyt surowa. Jestem realistką i wiem co jest poniżające. Ale nikomu ani słowa że mam taki list bo zabiję! - syczy z prośbą w głosie.
- Oczywiście jeżeli ty nie powiesz o moim. - rzucił Inazuka.
- Stoi! - krzyknęła Ino. - A jak się czujesz naprawdę? - zapytała. Miała nadzieję że jednak udało jej się wszystko zrobić.
- Naprawdę jest dobrze. Nie rozumiem dlaczego tak dochodzisz do tego jak się NIE czuję. Powiedziałem ci że klan Inazuka szybko się regeneruje. Jutro powinienem być już tylko trochę poobijany. Jak zareagował Raikage na wieść o Aisu? - zapytał już poważnie.
- Nie wiem. To Bee złożył raport jednak podejrzewam że A musi być wściekły i załamany. Na pierwszy rzut oka widać było że traktuje ją jak córkę. Heh... Gdyby była tu Sakura pewnie wszystko ułożyło by się inacz...
- Przestań w końcu z tą Sakurą! Porządnie zaczynasz mnie wkurzać. Nie jest od ciebie lepsza. Podejrzewam że jesteście na tym samym poziomie, a ty wciąż traktujesz ją jak by była o 100 razy lepsza. Twój brak wiary w siebie dobija. Nawet Hinata potrafiła wziąć się w garść.
- Czy ty lubisz mnie tak drażnić!? A może to twoje nowe hobby? - zapytała, a w jej oczach zabłysły płomyczki wściekłości.
- Spokojnie. Nie chciałem cię urazić. - zaśmiał się Inazuka, na co blondynka walnęła go w głowę. - Gorzej ci! Prawie zginąłem, a ty jeszcze dorzucasz mi siniaków! - rzuca i rozmasowuje głowę.
- Och! Masz problem. Jeżeli raz cię uratowałam to za drugim razem na pewno. - śmieje się Yamanaka.
- Będziesz mnie chronić przed samą sobą?
- Nie powiedziałam że będę cię chronić. Co najwyżej uratuje ci życie, raz czy dwa... Albo dziesięć.
- Bez przesady aż taki zły nie jestem. Prawda? - zapytał z nadzieją, na co blondynka dała że się zastanawia.
- No nie wiem, nie wiem. Skoro podobno nawet dzieciak cię prawie zabija. - rzuca
przypominając że zaatakował Kibę ok. 10 letni chłopiec o fioletowych włosach.
- I kto tu zmienił hobby. - rzuca zły Kiba, na co Ino reaguje głośnym śmiechem.
- A wam co tak wesoło? - zapytał blondyn stojący w drzwiach. Obok niego stała granatowowłosa dziewczyna.
- Ino ma nowe hobby. Wkurzanie mnie. - tłumaczy Inazuka z naburmuszoną miną. Po czym patrzy na przyjaciela. - Zmieniłeś coś w wyglądzie czy jak? - zapytał szatyn, a Ino od razu powędrowała spojrzeniem w stronę Naruto.
- Ta... Skąd wiedziałeś? - zapytał z ironią w głosie. - Widzę że już czujesz się lepiej.
- Bywało gorzej. - uśmiecha się do przyjaciół.
- Nie sądzę. - mówi szeptem Yamanaka zapominając że Kiba ma wyczulony słuch. Ten jednak ją ignoruje.
- A ty Hinata jak się czujesz? - pyta koleżanki Kiba.
- Nie najgorzej. Poza kilkoma siniakami reszta się zagoiła. - wyjaśnia i uśmiecha się do kolegi z drużyny. Ona i Naruto siadają na krzesłach.
- Nigdy nie sądziłem że tyle osób odwiedzi mnie kiedyś jednorazowo w szpitalu. - śmieje się Inazuka.
- No to się nie ciesz. - rzuca Ino i wstaje. - Jestem śpiąca i na dodatek muszę pogadać z Kimiko. - wyjaśnia i wychodzi z sali.
- Hanabi poznaj swoją nową drużynę. Zanim jednak zaczniecie misję musicie wszyscy przejść mój test. Odbędzie się on jutro o 04:00 na placu treningowym nr. 3. Proszę bądźcie punktualnie i radzę przyjść bez śniadania. - rzuca Kakashi. - Hanabi. Zapoznaj się ze swoją drużyną. Bardzo mi zależy, abyście się nie kłócili. - dodaje.
Ebisu zabrał swoją grupę na jedno z pól treningowych. Wszyscy rozsiedli się na trawie.
- A więc... Wiem że wszyscy jesteście zszokowani - nawet ja - ale musimy jakoś się dogadać. Podejrzewam że Kakashi dorzucił cię do nas z powodu egzaminu na chunina. Niestety Moegi i Udon go nie zdali i brakowało nam jednej osoby. Ponad to zacznie się on za jakieś pół roku więc stosunkowo niedługo. Dlaczego tak późno? Ponieważ trzeba wytrenować jeszcze dzieciaki z Akademii. - nagle ręka Moegi zawisła w powietrzu.
- Emisu, a kto będzie mistrzami dzieciaków? - zapytała ruda.
- Nie jest to potwierdzona informacja, ale najpewniej Naruto, Hinata, Shino i Ino. Oni jeszcze muszą wyrazić zgodę. Sądzę jednak że się zgodzą. - rzuca. - Nie wiem co z resztą dzieciaków. - przyznał uczciwie. - Od razu również wam mówię że nie wiem co wymyślił Kakashi. Mam jednak ogromną nadzieję że nic trudnego.
- Dlaczego? - zapytał nagle Konohamaru.
- Ponieważ nie zgraliście się. Nie będziecie pracować drużynowo, a wszystkie testy Hokage opierają się na pracy zespołowej. Oczywiście zdaniem Sakury, Sasuke i Naruto. Dlatego to ważne.
- Oczywiście że praca drużynowa jest ważna, ale czy to potrzebne. Znaczy ten test. W końcu byśmy się zgrali. - zauważa Hanabi, a reszta drużyny się z nią zgadza.
- Na to pytanie ci nie odpowiem. Musimy czekać do jutra, aby przekonać się na czym będzie polegać ten test. - Wracajcie do domów i może się wyśpijcie. W końcu macie być o 4 rano. - rzuca i odchodzi.
Reszta jednak siedzi. Hanabi poruszyła się niespokojnie i wstała z trawy.
- Wiedzieliście coś na ten temat? - pyta Hyuuga.
- Niestety nie Hanabi. Byliśmy w takim samym szoku jak ty. - tłumaczy Moegi. - Ale ostatecznie nie jest tak źle. Ja i Udon mamy straszne braki w taijutsu, za to ty i Konohamaru jesteście świetni. Tak więc niezła drużyna nam się zrobiła. - zauważyła ruda i uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Moegi. Nie jestem dobra. Mam wielkie braki w technikach mojego klanu, a na dodatek pokonał mnie Konohamaru. - rzekła naburmuszona Hanabi.
- Mówisz o tym tak jak by to była plama na honorze. - rzuca Sarutobi.
- Bo nią jest! Twój klan nawet nie specjalizuje się w taijutsu! - krzyczy z wyrzutem w głosie Hanabi. - Wolała bym być już w grupie z jakimiś dzieciakami niż z tobą.
- Ja nie mogę! Jesteś taka tylko dlatego że ze mną przegrałaś! Nie no! Poprostu nie wierzę! Wielka Hanabi Hyuuga nie umie się pogodzić z przegraną! - zaczął się drzeć Sarutobi. Udon i Moegi obserwowali wszystko w milczeniu i odpowiedniej odległości.
- Och! Zamknij się już! Ty byś się chyba zapłakał gdybyś przegrał! - rzuca i zaczyna odchodzić. - A teraz do zobaczenia! Muszę się wyspać żeby myśleć czego inni najwyraźniej nie potrafią! - krzyczy i znika. Udon patrzy na zegarek.
- Ale jest dopiero 11:40. - mówi jednak już nikt go nie słucha. Moegi pobiegła w ślad za Hanabi, a Konohamaru zniknął. Najpewniej również postanowił wrócić do domu.
O czwartej cała drużyna Ebisu pojawiła się na placu treningowym. Oczywiście Kakashi jak zwykle się spóźniał. Moegi i Udon próbowali za wszelką cenę trzymać Konohamaru i Hanabi daleko od siebie. Po czterech godzinach cała grupa była już rozdrażniona.
- Hej! Wybaczcie za spóźnienie. - rzuca kopiujący ninja. Grupa może wnioskować że jest on uśmiechnięty. Nikt się nie odezwał. Wszyscy byli źli na Hokage który tak potwornie się spóźnił. - Widzę że nie jesteście dziś rozmowni, a więc zacznę tłumaczyć na jakich warunkach będzie mój test. - wszyscy zaczęli nasłuchiwać, a w tym czasie Kakashi wyjął z kieszeni trzy dzwoneczki. - Waszym zadaniem będzie odebranie mi tych dzwoneczków. Osoba która nie da rady zabrać sobie jednego z nich wróci do akademii. Na pierwszy rok. - rzuca, a drużyna patrzy po sobie. Wszyscy są w szoku. - Test zacznie się kiedy wypowiem start. A więc 3... 2... - drużyna patrzy po sobie. Wszyscy są do siebie teraz nastawieni wrogo. Hanabi szybko w głowie rozwiązuje test Kakashiego i załapuje o co chodzi. - 1! - krzyczy Hatake, a drużyna rozchodzi się poza Konohamaru który próbuję atakować. Z krzaków wyskakuje Hanabi.
- Pomogę ci. - rzuca.
- Czy ona mnie przypadkiem już nie rozgryzła? - zapytał się w głowie Kakashi i bez problemu uniknął ich ciosu.
- Po co się pchałaś! Prawie go miałem! - krzyknął na nią Sarutobi. Wyraźnie zirytowana Hyuuga jedynie westchnęła.
- Och! Zamknij się! Nie mam zamiaru wylądować w Akademii, a my razem mamy największe szanse aby zdobyć dzwoneczki. Oczywiście sami nigdy byśmy sobie nie dali rady, ale razem. - rzuca Hanabi. Tym samym udało jej się zmylić Kakashiego.
- Nie dam tak wystawić Moegi i Udona! To moi przyjaciele i znam ich dłużej niż ciebie! - rzuca z wyrzutem Sarutobi. Hyuuga łapie go i używając byakugana jak najszybciej oddala się od Hatake. - O co ci chodzi?
- To ten cały test Kakashiego. Chodzi o pracę drużynową.
- Co?
- Czy tobie trzeba wszystko tłumaczyć? Kakashi nie wyślę nikogo z nas do Akademii jeżeli będziemy działać wszyscy razem. Nie będzie kary dla osoby która nie dostanie dzwoneczka. - wyjaśnia.
- Musimy znaleźć Moegi i Udona!
- Normalnie odkryłeś wioskę mgły w kapsułkach. - rzuca zirytowana Hanabi. - Daj mi pięć minut i ich znajdę. - informuję i szuka chakry przyjaciół. - Choć szybko! Moegi walczy z Kakashim!
Moegi miała problem z odpieraniem wszystkich ataków Kakashiego. Była jednak od niego szybsza i mogła uciec. Nagle do walki wkroczyli Konohamaru i Hanabi. Kakashi widząc sytuację zaczął się wycofywać. Bez sharingana nie miał wielkiej szansy na pokonanie dwojga ninja świetnie znających taijutsu. Usunął się w cień i ukrył. Teraz był pewien że wszystkiego się domyślili. Musiał im przyznać że są bardziej domyślni od jego drużyny, jednak mniej dyskretni. Widać było że Hanabi próbowała ukryć to co odkryła, jednak była nie uważna i przy pierwszej okazji się zdradziła.
Tymczasem Udon szukał Kakashiego. Bardzo chciał zdobyć te dzwoneczki. Nie uśmiechało mu się wracać do Akademii w której zaczynał by od zera. Nagle poczuł szarpnięcie za kostki. Wydarł się i spostrzegł że jego ciało znajduje się pod ziemią poza głową. Nad nim pojawił się Hatake.
- Teraz idziemy po resztę. - szepce biało-włosy i zniknął.
Udon zaczęła krzyczeć o pomoc. Sam nie da rady się wydostać, a siedząc pod ziemią nie zdobędzie dzwoneczków. Nie wiedział jednak że nie taki jest cel testu.
Pozdrawiam siebie, tyle, że
10 lat starszą.
Ino!
- Ino... - usłyszała szept i aż podskoczyła ze strachu. Szybko podniosła głowę widząc na wpół przytomnego Inazukę.
- Hej Kiba. Nie wstawaj. Nie jesteś w formie. - rzuca blondynka ze smutnym uśmiechem.
- Tyle zauważyłem. - rzuca szatyn jednak o własnych siłach wstaje co zadziwia Yamanakę. Kiba jedynie delikatnie się uśmiecha. - Jedną cech z mojego klanu jest całkiem szybka regeneracja. Oczywiście nie ma szans, abym pobił w tym Naruto, ale innych shinobi bardzo łatwo. Czuję jednak ciągle ból w płucach. A właściwie jak poszła misja? Po tym jak oberwałem nie pamiętam nawet czy zabolało. - zaśmiał się, na co blondynka przewróciła oczami.
- Sądzę że bolało. A co do misji... Strasznie wszystko schrzaniliśmy. Konan nie żyje, Hinata również jest w szpitalu jednak jest od ciebie w lepszej formie, a Aisu została zabrana. Innymi słowy pierwsza misja rangi S, a my tak spieprzyliśmy sprawę. - rzuca Yamanaka i wzrokiem ucieka na podłogę.
- Nie przejmuj się tak. Podejrzewam że większość z nas oskarża się o zawalenie misji. Wszyscy coś źle zrobiliśmy. Ja np. Powinienem wziąć na misję Akamaru, ale sądziłem że będzie to zbyt niebezpieczne. - westchnął.
- Bo było zbyt niebezpieczne. Ktoś zginął... Nawet Naruto nie dał rady Hokime. Nie dali byśmy rady za nic. Podejrzewam że mając Sasuke i Sakure udało by nam się, ale sami... Nie mieliśmy szans. Pewnie gdyby oni byli, tobie nic by się nie stało, a Sakurze udało by się uratować Konan. Może... Może udało by jej się. - rzuca i spojrzeniem błądzi po ścianie. Inazuka wychyla się przed siebie i bierze w dłonie list który Yamanaka zapomniała schować. Ta zszokowana nie może się ruszyć. Po prostu patrzy jak chłopak czyta, po czym po chwili się uśmiecha. - Myślałem że tylko ja pisze taki list sam do siebie. - rzucił, a błękitnooka patrzyła na niego niedowierzająco.
- Jakoś ci nie wierzę! Tylko ja jestem taką kretynką żeby wymyślić coś tak żałosnego.
- To nie jest żałosne, a ty nie jesteś kretynką. Bywasz dla siebie zbyt surowa. Poza tym fajnie jest napisać coś do siebie. Ja swój list najpewniej otworzę dopiero po powrocie do wioski. - uśmiecha się i oddaje dziewczynie kartkę.
- Pff... Nie jestem zbyt surowa. Jestem realistką i wiem co jest poniżające. Ale nikomu ani słowa że mam taki list bo zabiję! - syczy z prośbą w głosie.
- Oczywiście jeżeli ty nie powiesz o moim. - rzucił Inazuka.
- Stoi! - krzyknęła Ino. - A jak się czujesz naprawdę? - zapytała. Miała nadzieję że jednak udało jej się wszystko zrobić.
- Naprawdę jest dobrze. Nie rozumiem dlaczego tak dochodzisz do tego jak się NIE czuję. Powiedziałem ci że klan Inazuka szybko się regeneruje. Jutro powinienem być już tylko trochę poobijany. Jak zareagował Raikage na wieść o Aisu? - zapytał już poważnie.
- Nie wiem. To Bee złożył raport jednak podejrzewam że A musi być wściekły i załamany. Na pierwszy rzut oka widać było że traktuje ją jak córkę. Heh... Gdyby była tu Sakura pewnie wszystko ułożyło by się inacz...
- Przestań w końcu z tą Sakurą! Porządnie zaczynasz mnie wkurzać. Nie jest od ciebie lepsza. Podejrzewam że jesteście na tym samym poziomie, a ty wciąż traktujesz ją jak by była o 100 razy lepsza. Twój brak wiary w siebie dobija. Nawet Hinata potrafiła wziąć się w garść.
- Czy ty lubisz mnie tak drażnić!? A może to twoje nowe hobby? - zapytała, a w jej oczach zabłysły płomyczki wściekłości.
- Spokojnie. Nie chciałem cię urazić. - zaśmiał się Inazuka, na co blondynka walnęła go w głowę. - Gorzej ci! Prawie zginąłem, a ty jeszcze dorzucasz mi siniaków! - rzuca i rozmasowuje głowę.
- Och! Masz problem. Jeżeli raz cię uratowałam to za drugim razem na pewno. - śmieje się Yamanaka.
- Będziesz mnie chronić przed samą sobą?
- Nie powiedziałam że będę cię chronić. Co najwyżej uratuje ci życie, raz czy dwa... Albo dziesięć.
- Bez przesady aż taki zły nie jestem. Prawda? - zapytał z nadzieją, na co blondynka dała że się zastanawia.
- No nie wiem, nie wiem. Skoro podobno nawet dzieciak cię prawie zabija. - rzuca
przypominając że zaatakował Kibę ok. 10 letni chłopiec o fioletowych włosach.
- I kto tu zmienił hobby. - rzuca zły Kiba, na co Ino reaguje głośnym śmiechem.
- A wam co tak wesoło? - zapytał blondyn stojący w drzwiach. Obok niego stała granatowowłosa dziewczyna.
- Ino ma nowe hobby. Wkurzanie mnie. - tłumaczy Inazuka z naburmuszoną miną. Po czym patrzy na przyjaciela. - Zmieniłeś coś w wyglądzie czy jak? - zapytał szatyn, a Ino od razu powędrowała spojrzeniem w stronę Naruto.
- Ta... Skąd wiedziałeś? - zapytał z ironią w głosie. - Widzę że już czujesz się lepiej.
- Bywało gorzej. - uśmiecha się do przyjaciół.
- Nie sądzę. - mówi szeptem Yamanaka zapominając że Kiba ma wyczulony słuch. Ten jednak ją ignoruje.
- A ty Hinata jak się czujesz? - pyta koleżanki Kiba.
- Nie najgorzej. Poza kilkoma siniakami reszta się zagoiła. - wyjaśnia i uśmiecha się do kolegi z drużyny. Ona i Naruto siadają na krzesłach.
- Nigdy nie sądziłem że tyle osób odwiedzi mnie kiedyś jednorazowo w szpitalu. - śmieje się Inazuka.
- No to się nie ciesz. - rzuca Ino i wstaje. - Jestem śpiąca i na dodatek muszę pogadać z Kimiko. - wyjaśnia i wychodzi z sali.
~*~
Hanabi stawiła się u Hokage równo o 10:30. Teraz ona i Kakashi czekali na drużynę do której ma wejść Hyuuga, która zdała szybko i bez problemu egzaminy z Akademii Ninja. Nagle do drzwi ktoś zapukał. Kakashi krzyknął jedynie 'Proszę'. Przez drzwi wszedła pierwsza Moegi, drugi Udon, Ebisu i na końcu Konohamaru. Ich spojrzenia od razu powędrowały w stronę Hanabi która była zszokowana tak bardzo jak oni. Kakashi wstał.
- Hanabi poznaj swoją nową drużynę. Zanim jednak zaczniecie misję musicie wszyscy przejść mój test. Odbędzie się on jutro o 04:00 na placu treningowym nr. 3. Proszę bądźcie punktualnie i radzę przyjść bez śniadania. - rzuca Kakashi. - Hanabi. Zapoznaj się ze swoją drużyną. Bardzo mi zależy, abyście się nie kłócili. - dodaje.
Ebisu zabrał swoją grupę na jedno z pól treningowych. Wszyscy rozsiedli się na trawie.
- A więc... Wiem że wszyscy jesteście zszokowani - nawet ja - ale musimy jakoś się dogadać. Podejrzewam że Kakashi dorzucił cię do nas z powodu egzaminu na chunina. Niestety Moegi i Udon go nie zdali i brakowało nam jednej osoby. Ponad to zacznie się on za jakieś pół roku więc stosunkowo niedługo. Dlaczego tak późno? Ponieważ trzeba wytrenować jeszcze dzieciaki z Akademii. - nagle ręka Moegi zawisła w powietrzu.
- Emisu, a kto będzie mistrzami dzieciaków? - zapytała ruda.
- Nie jest to potwierdzona informacja, ale najpewniej Naruto, Hinata, Shino i Ino. Oni jeszcze muszą wyrazić zgodę. Sądzę jednak że się zgodzą. - rzuca. - Nie wiem co z resztą dzieciaków. - przyznał uczciwie. - Od razu również wam mówię że nie wiem co wymyślił Kakashi. Mam jednak ogromną nadzieję że nic trudnego.
- Dlaczego? - zapytał nagle Konohamaru.
- Ponieważ nie zgraliście się. Nie będziecie pracować drużynowo, a wszystkie testy Hokage opierają się na pracy zespołowej. Oczywiście zdaniem Sakury, Sasuke i Naruto. Dlatego to ważne.
- Oczywiście że praca drużynowa jest ważna, ale czy to potrzebne. Znaczy ten test. W końcu byśmy się zgrali. - zauważa Hanabi, a reszta drużyny się z nią zgadza.
- Na to pytanie ci nie odpowiem. Musimy czekać do jutra, aby przekonać się na czym będzie polegać ten test. - Wracajcie do domów i może się wyśpijcie. W końcu macie być o 4 rano. - rzuca i odchodzi.
Reszta jednak siedzi. Hanabi poruszyła się niespokojnie i wstała z trawy.
- Wiedzieliście coś na ten temat? - pyta Hyuuga.
- Niestety nie Hanabi. Byliśmy w takim samym szoku jak ty. - tłumaczy Moegi. - Ale ostatecznie nie jest tak źle. Ja i Udon mamy straszne braki w taijutsu, za to ty i Konohamaru jesteście świetni. Tak więc niezła drużyna nam się zrobiła. - zauważyła ruda i uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Moegi. Nie jestem dobra. Mam wielkie braki w technikach mojego klanu, a na dodatek pokonał mnie Konohamaru. - rzekła naburmuszona Hanabi.
- Mówisz o tym tak jak by to była plama na honorze. - rzuca Sarutobi.
- Bo nią jest! Twój klan nawet nie specjalizuje się w taijutsu! - krzyczy z wyrzutem w głosie Hanabi. - Wolała bym być już w grupie z jakimiś dzieciakami niż z tobą.
- Ja nie mogę! Jesteś taka tylko dlatego że ze mną przegrałaś! Nie no! Poprostu nie wierzę! Wielka Hanabi Hyuuga nie umie się pogodzić z przegraną! - zaczął się drzeć Sarutobi. Udon i Moegi obserwowali wszystko w milczeniu i odpowiedniej odległości.
- Och! Zamknij się już! Ty byś się chyba zapłakał gdybyś przegrał! - rzuca i zaczyna odchodzić. - A teraz do zobaczenia! Muszę się wyspać żeby myśleć czego inni najwyraźniej nie potrafią! - krzyczy i znika. Udon patrzy na zegarek.
- Ale jest dopiero 11:40. - mówi jednak już nikt go nie słucha. Moegi pobiegła w ślad za Hanabi, a Konohamaru zniknął. Najpewniej również postanowił wrócić do domu.
O czwartej cała drużyna Ebisu pojawiła się na placu treningowym. Oczywiście Kakashi jak zwykle się spóźniał. Moegi i Udon próbowali za wszelką cenę trzymać Konohamaru i Hanabi daleko od siebie. Po czterech godzinach cała grupa była już rozdrażniona.
- Hej! Wybaczcie za spóźnienie. - rzuca kopiujący ninja. Grupa może wnioskować że jest on uśmiechnięty. Nikt się nie odezwał. Wszyscy byli źli na Hokage który tak potwornie się spóźnił. - Widzę że nie jesteście dziś rozmowni, a więc zacznę tłumaczyć na jakich warunkach będzie mój test. - wszyscy zaczęli nasłuchiwać, a w tym czasie Kakashi wyjął z kieszeni trzy dzwoneczki. - Waszym zadaniem będzie odebranie mi tych dzwoneczków. Osoba która nie da rady zabrać sobie jednego z nich wróci do akademii. Na pierwszy rok. - rzuca, a drużyna patrzy po sobie. Wszyscy są w szoku. - Test zacznie się kiedy wypowiem start. A więc 3... 2... - drużyna patrzy po sobie. Wszyscy są do siebie teraz nastawieni wrogo. Hanabi szybko w głowie rozwiązuje test Kakashiego i załapuje o co chodzi. - 1! - krzyczy Hatake, a drużyna rozchodzi się poza Konohamaru który próbuję atakować. Z krzaków wyskakuje Hanabi.
- Pomogę ci. - rzuca.
- Czy ona mnie przypadkiem już nie rozgryzła? - zapytał się w głowie Kakashi i bez problemu uniknął ich ciosu.
- Po co się pchałaś! Prawie go miałem! - krzyknął na nią Sarutobi. Wyraźnie zirytowana Hyuuga jedynie westchnęła.
- Och! Zamknij się! Nie mam zamiaru wylądować w Akademii, a my razem mamy największe szanse aby zdobyć dzwoneczki. Oczywiście sami nigdy byśmy sobie nie dali rady, ale razem. - rzuca Hanabi. Tym samym udało jej się zmylić Kakashiego.
- Nie dam tak wystawić Moegi i Udona! To moi przyjaciele i znam ich dłużej niż ciebie! - rzuca z wyrzutem Sarutobi. Hyuuga łapie go i używając byakugana jak najszybciej oddala się od Hatake. - O co ci chodzi?
- To ten cały test Kakashiego. Chodzi o pracę drużynową.
- Co?
- Czy tobie trzeba wszystko tłumaczyć? Kakashi nie wyślę nikogo z nas do Akademii jeżeli będziemy działać wszyscy razem. Nie będzie kary dla osoby która nie dostanie dzwoneczka. - wyjaśnia.
- Musimy znaleźć Moegi i Udona!
- Normalnie odkryłeś wioskę mgły w kapsułkach. - rzuca zirytowana Hanabi. - Daj mi pięć minut i ich znajdę. - informuję i szuka chakry przyjaciół. - Choć szybko! Moegi walczy z Kakashim!
Moegi miała problem z odpieraniem wszystkich ataków Kakashiego. Była jednak od niego szybsza i mogła uciec. Nagle do walki wkroczyli Konohamaru i Hanabi. Kakashi widząc sytuację zaczął się wycofywać. Bez sharingana nie miał wielkiej szansy na pokonanie dwojga ninja świetnie znających taijutsu. Usunął się w cień i ukrył. Teraz był pewien że wszystkiego się domyślili. Musiał im przyznać że są bardziej domyślni od jego drużyny, jednak mniej dyskretni. Widać było że Hanabi próbowała ukryć to co odkryła, jednak była nie uważna i przy pierwszej okazji się zdradziła.
Tymczasem Udon szukał Kakashiego. Bardzo chciał zdobyć te dzwoneczki. Nie uśmiechało mu się wracać do Akademii w której zaczynał by od zera. Nagle poczuł szarpnięcie za kostki. Wydarł się i spostrzegł że jego ciało znajduje się pod ziemią poza głową. Nad nim pojawił się Hatake.
- Teraz idziemy po resztę. - szepce biało-włosy i zniknął.
Udon zaczęła krzyczeć o pomoc. Sam nie da rady się wydostać, a siedząc pod ziemią nie zdobędzie dzwoneczków. Nie wiedział jednak że nie taki jest cel testu.
27.01.2015
[5]
Hinata siedziała w hotelu podobnie jak niektórzy. Wszyscy stwierdzili iż będą w kontakcie dzięki Ino i szybko dołączą gdyby nagle stało się coś podejrzanego. Razem z nią w pokoju była Koyoshi i Konan. Granatowowłosa była cały czas jednak cicho i coś czytała. Kunoichi z piasku i liścia postanowiły jej nie przesadzać więc rozmawiały szeptem. Ponad to miały dużo spraw do omówienia. Żadna z nich bowiem się nie znała. Obie jednak uznały że szybko się dogadają.
-Okay. Masz młodszą siostrę i ojca... Ja niestety nie mam rodziny.-wzdycha cicho ruda, ale po chwili ponownie na jej twarzy pojawia się uśmiech. Wyraża on jednak smutek.
-Oh. Może zejdźmy na lżejsze tematy?-pyta Hinata, na co Koyoshi kiwa głową na znak zgody.-Dlaczego to ty zostałaś jinchuriki Shukaku, a nie Garra? W końcu dogadał się z jedynką.-fioletowooka uśmiechnęła się, jakby czekała na to pytanie od początku.
-Moim zdaniem chodziło o to, że Kazakage próbuje odespać nieprzespane lata. Ta bestia przejmie nade mną kontrolę jeżeli zasnę. Poza tym zgłosiłam się. Sądziłam że skoro już straciłam w życiu najważniejsze i, i tak cierpię na bezsenność demon nic nie zmieni w moim życiu... W huj zmienił! Śmieje się ze mnie bez powodu. Temu demonowi nie można odmówić głupawego poczucia humoru.-rzuca.
-Od kiedy demony mają poczucie humoru? Kurama, Matabi i Gayuki nie wyglądają na takich... Znaczy przynajmniej Kurama i Matabi.-poprawia się natychmiast Hyuuga.
-Widziałaś ich? W jaki sposób?-pyta zdezorientowana ruda.
-Naruto, Kimiko i Bee często ich przyzywają. Oczywiście w naszej wiosce ludzie się jeszcze nie przyzwyczaili do lisa siedzącego na ramieniu Naruto, lub biegnącego za nim i kłócącego się. Muszę jednak przyznać że wygląda to przezabawnie. -uśmiecha się na wspomnienia lisa goniącego za blondynem i krzyczącego na całe gardło.
-Czyli tylko Bee dogaduje się ze swoim demonem? To takie nie fer!-krzyczy i opada ze zbolałą miną na stolik.-Czasami mam wrażenie że Shukaku wkurza mnie specjalnie żeby mnie sprowokować.-rzuca z zawzięciem.-Nawet nie zgadniesz z czego ma największą zabawę.
-Nie zgadnę.-przyznała Hinata i usiadła w fotelu słuchając koleżanki.
-Z tego że często straszę nim Kankuro. Nie wiem dlaczego tak mnie nienawidzi, ale mam ochotę go rozszarpać.-wyjaśnia i siada na łóżku.
Konan odkłada książkę i patrzy na nie z politowaniem. Dziewczyny na to jedynie obrzucają się porozumiewawczym spojrzeniem. Kunoichi z wioski kamienia wzdycha.
-Dlaczego obie jesteście takie... Wkurzające?-zapytały, a zszokowane dziewczyny nie wiedziały co powiedzieć.-Żadna z was nie powie osobie którą kocha że ją kurwa kocha! To oczywista oczywistość jeżeli chodzi o wasze uczucia. Hinata ciebie nie rozumiem jednak najbardziej. Kochasz Naruto od dzieciństwa, a wyznałaś mu miłość raz! Zlituj że się! Ty za to Koyoshi jesteś zakochana w Kankuro i czuć twoje uczucia na jakieś kilometry! Wiem dlaczego Shukaku się z ciebie nabija! Nie potrafisz wyznać najprostszych uczuć. To samo z tym pieprzonym Kibą i Naruto. Idioci też trzymają uczucia w sobie zamiast powiedzieć!-wybucha.-Sama byłam głupia i nic nie mówiłam, aż było za późno.-wyszeptała. Dziewczyny patrzą na siebie, gdy nagle po pokoju roznosi się głuche pukanie do drzwi.-Proszę!-krzyczy Konan i jakby nigdy nic wraca do lektury.
Przez drzwi wchodzi Naruto i Bee. Obaj są uśmiechnięci, dopóki Naruto nie zauważa Hinaty. Nagle stał się autentycznie spięty. Bee widząc zachowanie przyjaciela za wszelką cenę stara się nie zaśmiać. Po strasznie długiej chwili udaje mu się ogarnąć.
-Ino nas wzywa. Aisu jest już w domu, poza tym Kiba czuje że coś jest nie tak. Zdaniem Naruto i Ino jest duże prawdopodobieństwo że ma racje więc idziemy się prze...
-Są! Szybko tu przybądźcie! Jest ich siedmioro nie damy rady się długo bronić!
Nagle w głowach wszystkich pojawia się jedna informacja. Wszyscy wstają i wiedzą co mają zrobić. Konak znika, a na jej miejsce pojawia się paręset karteczek papieru. Kunoichi natychmiast ruszyła po towarzysza. To samo zrobiła Koyoshi i Bee. Naruto i Hinata natychmiast wybiegli z hotelu i ruszyli biegiem w stronę domu Asakury. Hinata aktywowała Byakugan.
-O nie!-rzuca. Uzumaki przygląda się jej czekając na wyjaśnienia. Hyuuga natychmiast staje.-Znalazła nas!-rzuca. Naruto od razu pojął o co jej chodzi. Wokół niego pojawiła się chakra Kuramy. Złapał Hinatę za rękę która poczuła silny napływ chakry. Patrzy na niego zdziwionym spojrzeniem.
-Chakra ci się tak szybko nie wykończy, ponad to będę mógł cię teleportować.-wyjaśnia sytuację. Nagle przed nimi pojawia się niewysoka kobieta. Ma białe jak śnieg włosy i oczy. Od razu widać że jest posiadaczką Byakugan'a. Uśmiecha się z wyższością.
-Witaj Hinata. Powiedziała bym że miło cię widzieć, ale było by to kłamstwo. A to bohater Świata, czyż nie? Najsłabsza kunoichi i najsilniejszy ninja... Ciekawe połączenie.-rzuca. Hinata ustawia się gotowa do ataku lub obrony.
Hokime rzuca w jej kierunku shuriken z zawrotną prędkością. Dziewczyna jednak znika i od razu pojawia się metr dalej. Białowłosa krzywi się z niezadowolenia i rusza. Wymierza mocny cios w głowę Uzumakiego. Jednak chybia. Zaciska zęby. Nagle jej włosy zmieniają barwę na krwisto czerwony, a skóra staje się krystalicznie biała. Odwraca się do shinobi. Jej oczy są koloru czarnego, ponad to wypływa z nich krew. Odwraca głowę i wypluwa krew z ust. Jej kły są dwa razy dłuższe niż przed chwilą, a na czole pojawił się znak 'nienawiść'. Jej paznokcie zmieniły się w pazury.
Nagle zniknęła. Zdezorientowana para starała się skupić. Hinata aktywowała Byakugan i nagle została mocno uderzona w plecy z taką siłą, że granatowowłosa na chwile nie może złapać tchu. Uzumaki natychmiast ją złapał. Hokime ruszyła na nich. Uzumaki natychmiast się teleportował.
Teraz stał z Hinatą na rękach przed posesją Asakury. Naruto odstawił Hyuugę, aby chwile odsapnęła. Ta miała nieobecny wzrok. Uzumaki stanął przed nią.
-Jesteś cała?-zapytał, dziewczyna pokiwała głową.-Musimy pomóc reszcie! Jeżeli inni są tak silni jak ona mamy całkowicie przerąbane! Hinata znajdziesz ich.-dziewczyna obudziła się i kiwnęła głową.
Ponownie aktywowała Byakugan i zaczęła szukać wszystkich. Czuła się jak by szukała igły w stogu siana. Kiedy jednak wyszła za mury wioski znalazła ogromną polanę na której wszyscy walczyli. Natychmiast ruszyła, a Uzumaki za nią.
-Dlaczego ona jest tak cholernie szybka?-pyta blondyn. Granatowowłosa nie odpowiada.-To jest coś podobnego do techniki Obito.-zauważył Uzumaki.
-Nie sądzę że to ma jakiś związek. Myślę że to sprawa jej demona. Cieszę się jednak że nie ma, aż tak nadludzkiej siły jak Sakura.-myśli na głos Hina. Naruto skina jej głową.
-Hinata gdzie dokładniej jest to miejsce? Postaram się nas teleportować.-powiedział i poczuł mocne uderzenie w brzuch. Hinata została odepchnięta i z ogromną siłą uderzyła w drzewo.
Czerwone włosy zafalowały. Blondyn na chwile stracił świadomość. W tym czasie w jego ciało wszedł wściekły Kurama. Odpowiedział Hokime z tą samą siłą i szybkością. Widząc lecącą w powietrzu kunoichi kontem oka spojrzał na Hinatę. Słysząc bicie serca po prostu ją zignorował. Na razie zdawał sobie sprawę że musi ją ochronić bo w innych wypadku Naruto go zamorduje i wypcha nie patrząc na to iż sam może zginąć.
Pierwszy atak demona okazał się wyjątkowo skuteczny. Natychmiast przeszedł do obrony próbując grać słabego i odciągnąć wroga od kunoichi. Natychmiast bez namysłu poinformował o tym ósemkę. Demon obiecał że niedługo Poprosi Ino, aby przybyła na miejsce. Kurama w ten sposób stwierdził iż zostawił Hinatę w dobrych rękach i zaczął odciągać przeciwniczkę która nagle stanęła i spojrzała na ogoniastego z wyższością. Odwróciła się i zniknęła. Kyuuib przeklął i teleportował się do Hyuugi.
Nie wyczuwając chakry wroga, ani innego demona poza jedynką, dwójką i ósemką zaczął kląć. Oddał ciało Naruto. Blondyn przywołał lisa który usiadł obok Hinaty. Czerwona chakra wokół ciemnowłosej zniknęła. Uzumaki wziął dziewczynę na ręce i wszedł w tryb mędrca. Znajdując ślad chakry Ino natychmiast ruszył. Lis biegł obok niego czując co dziwne wyrzuty sumienia, że nie przejął perspektywy wcześniej i nie zdołał ochronić, ani blondyna, ani kunoichi.
Ino siedziała na polanie nad ciałem Konan. Obok leżał nieprzytomny Kiba. Kunoichi z wioski kamienia miała na wylot przebite prawie całe prawe płuco i mocno naruszone serce. Łzy spływały Ino po policzkach. Granatowowłosa kunoichi wiedziała że zginie. Ino jednak nie dawała dopuścić do siebie myśli iż nigdy nie zobaczy złotych oczu przyjaciółki. Kolejny raz krzycząc Konak złapała ją szybko za rękę.
-Ino dość...-wysapała. Yamanaka spojrzała na nią z bólem.-Kiba jest w złym stanie i na dodatek zaraz przybędzie Naruto z Hinatą. Potrzebujesz chakry, a mnie i tak nie ochronisz.-sapie i kaszle między zdaniami. Powoli się dusi.-Już raz zginęłam... Razem z Jahiko i Nagato poumierały cząstki mnie... Proszę daj mi w końcu zaznać spokoju...-prosi, a z jej oka wypływa łza. Wszyscy odwracają wzrok próbując nie płakać.-Daj mi po prostu zginąć i pochowaj mnie z przyjaciółmi...-kończy. W tym momencie jej serce staje, a ona zamyka oczy.
Ino patrzy na nią nieobecnym wzrokiem, ale szybko bierze się w garść biorąc sobie do serca słowa przyjaciółki. Podchodzi do Kiby rozpina jego kurtkę i powoli zabiera się do leczenia. Szybko przeżywa szok widząc jego obrażenia wewnętrzne. Ma przerażony wyraz twarzy. Gdyby zajęła się Konan choć by 10 minut dłużej Kiba mógł by już nie żyć. Zaczyna powoli leczyć przynajmniej do czasu, aż zjawi się Naruto który prze teleportuje ich do szpitala. Po 20 minutach blondynka zaczyna panikować bardziej.
-Koyoshi! Potrafisz kontrolować piasek?!-krzyczy. Kunoichi z piasku lekko zdziwiona pytanie odpowiada na pytanie twierdząco.-Bee poinformuj Naruto żeby skierował się do szpitala! Kiba nie może dłużej na niego czekać!-nagle pod Yamanaką i Inazuką pojawił się piasek. Podobnie jak pod resztą towarzyszy.
Koyoshi zaczęła ich powoli przenosić w stronę szpitala modląc się, aby zdążyć. Podobne mdły wznosiła Ino. Serce stawało jej ze strachu. Mocno starała się nie płakać. Czuła że to jej wina. Gdyby nie siedziała tyle nad Konan, Kiba najpewniej nie potrzebował by operacji. Blondynka klęła swoją głupotę i bardzo mocno myślała co by zrobiła Sakura. Teraz na prawdę pragnęła, aby różowowłosa ninja była na tej samej misji.
Po piętnastu minutach wyczerpana Koyoshi odstawiła wszystkich na ziemi i zaczęła mocno sapać. Ze szpitala natychmiast wybiegli lekarze. Ino złożyła im krótki raport i oznajmiła że musi skończyć co zaczęła. Lekarze zgodzili się, aby poprowadziła operację. Jeden poszedł z Kibą, a drugi pobiegł z Ino pokazać gdzie dziewczyna ma się przygotować do operacji.
Między ninja zapadła cisza. Nikt nie chciał tego wszystkiego komentować. Nie dość że Aisu została porwana to jedna osoba nie żyje, a dwie są poważnie ranne. Najgorsze było jednak przed nimi. Musieli złożyć raport, a nie obędzie się bez krzyku i złości. Wszyscy byli zdołowani. Zwłaszcza że mała Asakura próbowała im pomóc stosując swoje techniki lodu. Niestety nic się nie udało. Największe wyrzuty sumienia miała jednak Kimiko która zapomniała że ma się nawzajem chronić z Inazuką, a tak właściwie go praktycznie zignorowała. Teraz czuła się winna że jego stan jest krytyczny.
-Kto idzie złożyć raport?-pyta nagle przygnębiony Dan. Wszyscy siedzą cicho.-I kto zostaje w szpitalu... No wiecie żeby Ino i Naruto nie wracali sami.
-Ja zostanę.-rzuca Kankuro. Za nim staje Koyoshi i Kimiko.-Kto idzie zdać raport w takim radzie?-nikt nie chce odpowiedzieć. Z ciszy jednak wyłania się słaby głos.
-Ja pójdę. To mój brat. Powinien dowiedzieć się tego ode mnie.-wyjaśnia Bee.-Wy wracajcie do hotelu i odpocznijcie.-kończy i znika.
Wszyscy wracają do hotelu, poza Kankuro, Koyoshi i Kimiko, którzy skierowali się do szpitala. Z tego co dowiedzieli się podczas drogi Naruto trafił do szpitala dziesięć minut przed nimi. Poszli do recepcji. Pielęgniarka udzieliła im zbędnych informacji w jakiej sali jest operowany Kiba. Hinata doznała sporych obrażeń jednak nie zagrażających jej życiu. Do niej postanowił iść Kankuro i Koyoshi. Kimiko chciała być blisko Ino. Czuła że Yamanaka naprawia to co ona schrzaniła i to do reszty.
-Okay. Masz młodszą siostrę i ojca... Ja niestety nie mam rodziny.-wzdycha cicho ruda, ale po chwili ponownie na jej twarzy pojawia się uśmiech. Wyraża on jednak smutek.
-Oh. Może zejdźmy na lżejsze tematy?-pyta Hinata, na co Koyoshi kiwa głową na znak zgody.-Dlaczego to ty zostałaś jinchuriki Shukaku, a nie Garra? W końcu dogadał się z jedynką.-fioletowooka uśmiechnęła się, jakby czekała na to pytanie od początku.
-Moim zdaniem chodziło o to, że Kazakage próbuje odespać nieprzespane lata. Ta bestia przejmie nade mną kontrolę jeżeli zasnę. Poza tym zgłosiłam się. Sądziłam że skoro już straciłam w życiu najważniejsze i, i tak cierpię na bezsenność demon nic nie zmieni w moim życiu... W huj zmienił! Śmieje się ze mnie bez powodu. Temu demonowi nie można odmówić głupawego poczucia humoru.-rzuca.
-Od kiedy demony mają poczucie humoru? Kurama, Matabi i Gayuki nie wyglądają na takich... Znaczy przynajmniej Kurama i Matabi.-poprawia się natychmiast Hyuuga.
-Widziałaś ich? W jaki sposób?-pyta zdezorientowana ruda.
-Naruto, Kimiko i Bee często ich przyzywają. Oczywiście w naszej wiosce ludzie się jeszcze nie przyzwyczaili do lisa siedzącego na ramieniu Naruto, lub biegnącego za nim i kłócącego się. Muszę jednak przyznać że wygląda to przezabawnie. -uśmiecha się na wspomnienia lisa goniącego za blondynem i krzyczącego na całe gardło.
-Czyli tylko Bee dogaduje się ze swoim demonem? To takie nie fer!-krzyczy i opada ze zbolałą miną na stolik.-Czasami mam wrażenie że Shukaku wkurza mnie specjalnie żeby mnie sprowokować.-rzuca z zawzięciem.-Nawet nie zgadniesz z czego ma największą zabawę.
-Nie zgadnę.-przyznała Hinata i usiadła w fotelu słuchając koleżanki.
-Z tego że często straszę nim Kankuro. Nie wiem dlaczego tak mnie nienawidzi, ale mam ochotę go rozszarpać.-wyjaśnia i siada na łóżku.
Konan odkłada książkę i patrzy na nie z politowaniem. Dziewczyny na to jedynie obrzucają się porozumiewawczym spojrzeniem. Kunoichi z wioski kamienia wzdycha.
-Dlaczego obie jesteście takie... Wkurzające?-zapytały, a zszokowane dziewczyny nie wiedziały co powiedzieć.-Żadna z was nie powie osobie którą kocha że ją kurwa kocha! To oczywista oczywistość jeżeli chodzi o wasze uczucia. Hinata ciebie nie rozumiem jednak najbardziej. Kochasz Naruto od dzieciństwa, a wyznałaś mu miłość raz! Zlituj że się! Ty za to Koyoshi jesteś zakochana w Kankuro i czuć twoje uczucia na jakieś kilometry! Wiem dlaczego Shukaku się z ciebie nabija! Nie potrafisz wyznać najprostszych uczuć. To samo z tym pieprzonym Kibą i Naruto. Idioci też trzymają uczucia w sobie zamiast powiedzieć!-wybucha.-Sama byłam głupia i nic nie mówiłam, aż było za późno.-wyszeptała. Dziewczyny patrzą na siebie, gdy nagle po pokoju roznosi się głuche pukanie do drzwi.-Proszę!-krzyczy Konan i jakby nigdy nic wraca do lektury.
Przez drzwi wchodzi Naruto i Bee. Obaj są uśmiechnięci, dopóki Naruto nie zauważa Hinaty. Nagle stał się autentycznie spięty. Bee widząc zachowanie przyjaciela za wszelką cenę stara się nie zaśmiać. Po strasznie długiej chwili udaje mu się ogarnąć.
-Ino nas wzywa. Aisu jest już w domu, poza tym Kiba czuje że coś jest nie tak. Zdaniem Naruto i Ino jest duże prawdopodobieństwo że ma racje więc idziemy się prze...
-Są! Szybko tu przybądźcie! Jest ich siedmioro nie damy rady się długo bronić!
Nagle w głowach wszystkich pojawia się jedna informacja. Wszyscy wstają i wiedzą co mają zrobić. Konak znika, a na jej miejsce pojawia się paręset karteczek papieru. Kunoichi natychmiast ruszyła po towarzysza. To samo zrobiła Koyoshi i Bee. Naruto i Hinata natychmiast wybiegli z hotelu i ruszyli biegiem w stronę domu Asakury. Hinata aktywowała Byakugan.
-O nie!-rzuca. Uzumaki przygląda się jej czekając na wyjaśnienia. Hyuuga natychmiast staje.-Znalazła nas!-rzuca. Naruto od razu pojął o co jej chodzi. Wokół niego pojawiła się chakra Kuramy. Złapał Hinatę za rękę która poczuła silny napływ chakry. Patrzy na niego zdziwionym spojrzeniem.
-Chakra ci się tak szybko nie wykończy, ponad to będę mógł cię teleportować.-wyjaśnia sytuację. Nagle przed nimi pojawia się niewysoka kobieta. Ma białe jak śnieg włosy i oczy. Od razu widać że jest posiadaczką Byakugan'a. Uśmiecha się z wyższością.
-Witaj Hinata. Powiedziała bym że miło cię widzieć, ale było by to kłamstwo. A to bohater Świata, czyż nie? Najsłabsza kunoichi i najsilniejszy ninja... Ciekawe połączenie.-rzuca. Hinata ustawia się gotowa do ataku lub obrony.
Hokime rzuca w jej kierunku shuriken z zawrotną prędkością. Dziewczyna jednak znika i od razu pojawia się metr dalej. Białowłosa krzywi się z niezadowolenia i rusza. Wymierza mocny cios w głowę Uzumakiego. Jednak chybia. Zaciska zęby. Nagle jej włosy zmieniają barwę na krwisto czerwony, a skóra staje się krystalicznie biała. Odwraca się do shinobi. Jej oczy są koloru czarnego, ponad to wypływa z nich krew. Odwraca głowę i wypluwa krew z ust. Jej kły są dwa razy dłuższe niż przed chwilą, a na czole pojawił się znak 'nienawiść'. Jej paznokcie zmieniły się w pazury.
Nagle zniknęła. Zdezorientowana para starała się skupić. Hinata aktywowała Byakugan i nagle została mocno uderzona w plecy z taką siłą, że granatowowłosa na chwile nie może złapać tchu. Uzumaki natychmiast ją złapał. Hokime ruszyła na nich. Uzumaki natychmiast się teleportował.
Teraz stał z Hinatą na rękach przed posesją Asakury. Naruto odstawił Hyuugę, aby chwile odsapnęła. Ta miała nieobecny wzrok. Uzumaki stanął przed nią.
-Jesteś cała?-zapytał, dziewczyna pokiwała głową.-Musimy pomóc reszcie! Jeżeli inni są tak silni jak ona mamy całkowicie przerąbane! Hinata znajdziesz ich.-dziewczyna obudziła się i kiwnęła głową.
Ponownie aktywowała Byakugan i zaczęła szukać wszystkich. Czuła się jak by szukała igły w stogu siana. Kiedy jednak wyszła za mury wioski znalazła ogromną polanę na której wszyscy walczyli. Natychmiast ruszyła, a Uzumaki za nią.
-Dlaczego ona jest tak cholernie szybka?-pyta blondyn. Granatowowłosa nie odpowiada.-To jest coś podobnego do techniki Obito.-zauważył Uzumaki.
-Nie sądzę że to ma jakiś związek. Myślę że to sprawa jej demona. Cieszę się jednak że nie ma, aż tak nadludzkiej siły jak Sakura.-myśli na głos Hina. Naruto skina jej głową.
-Hinata gdzie dokładniej jest to miejsce? Postaram się nas teleportować.-powiedział i poczuł mocne uderzenie w brzuch. Hinata została odepchnięta i z ogromną siłą uderzyła w drzewo.
Czerwone włosy zafalowały. Blondyn na chwile stracił świadomość. W tym czasie w jego ciało wszedł wściekły Kurama. Odpowiedział Hokime z tą samą siłą i szybkością. Widząc lecącą w powietrzu kunoichi kontem oka spojrzał na Hinatę. Słysząc bicie serca po prostu ją zignorował. Na razie zdawał sobie sprawę że musi ją ochronić bo w innych wypadku Naruto go zamorduje i wypcha nie patrząc na to iż sam może zginąć.
Pierwszy atak demona okazał się wyjątkowo skuteczny. Natychmiast przeszedł do obrony próbując grać słabego i odciągnąć wroga od kunoichi. Natychmiast bez namysłu poinformował o tym ósemkę. Demon obiecał że niedługo Poprosi Ino, aby przybyła na miejsce. Kurama w ten sposób stwierdził iż zostawił Hinatę w dobrych rękach i zaczął odciągać przeciwniczkę która nagle stanęła i spojrzała na ogoniastego z wyższością. Odwróciła się i zniknęła. Kyuuib przeklął i teleportował się do Hyuugi.
Nie wyczuwając chakry wroga, ani innego demona poza jedynką, dwójką i ósemką zaczął kląć. Oddał ciało Naruto. Blondyn przywołał lisa który usiadł obok Hinaty. Czerwona chakra wokół ciemnowłosej zniknęła. Uzumaki wziął dziewczynę na ręce i wszedł w tryb mędrca. Znajdując ślad chakry Ino natychmiast ruszył. Lis biegł obok niego czując co dziwne wyrzuty sumienia, że nie przejął perspektywy wcześniej i nie zdołał ochronić, ani blondyna, ani kunoichi.
Ino siedziała na polanie nad ciałem Konan. Obok leżał nieprzytomny Kiba. Kunoichi z wioski kamienia miała na wylot przebite prawie całe prawe płuco i mocno naruszone serce. Łzy spływały Ino po policzkach. Granatowowłosa kunoichi wiedziała że zginie. Ino jednak nie dawała dopuścić do siebie myśli iż nigdy nie zobaczy złotych oczu przyjaciółki. Kolejny raz krzycząc Konak złapała ją szybko za rękę.
-Ino dość...-wysapała. Yamanaka spojrzała na nią z bólem.-Kiba jest w złym stanie i na dodatek zaraz przybędzie Naruto z Hinatą. Potrzebujesz chakry, a mnie i tak nie ochronisz.-sapie i kaszle między zdaniami. Powoli się dusi.-Już raz zginęłam... Razem z Jahiko i Nagato poumierały cząstki mnie... Proszę daj mi w końcu zaznać spokoju...-prosi, a z jej oka wypływa łza. Wszyscy odwracają wzrok próbując nie płakać.-Daj mi po prostu zginąć i pochowaj mnie z przyjaciółmi...-kończy. W tym momencie jej serce staje, a ona zamyka oczy.
Ino patrzy na nią nieobecnym wzrokiem, ale szybko bierze się w garść biorąc sobie do serca słowa przyjaciółki. Podchodzi do Kiby rozpina jego kurtkę i powoli zabiera się do leczenia. Szybko przeżywa szok widząc jego obrażenia wewnętrzne. Ma przerażony wyraz twarzy. Gdyby zajęła się Konan choć by 10 minut dłużej Kiba mógł by już nie żyć. Zaczyna powoli leczyć przynajmniej do czasu, aż zjawi się Naruto który prze teleportuje ich do szpitala. Po 20 minutach blondynka zaczyna panikować bardziej.
-Koyoshi! Potrafisz kontrolować piasek?!-krzyczy. Kunoichi z piasku lekko zdziwiona pytanie odpowiada na pytanie twierdząco.-Bee poinformuj Naruto żeby skierował się do szpitala! Kiba nie może dłużej na niego czekać!-nagle pod Yamanaką i Inazuką pojawił się piasek. Podobnie jak pod resztą towarzyszy.
Koyoshi zaczęła ich powoli przenosić w stronę szpitala modląc się, aby zdążyć. Podobne mdły wznosiła Ino. Serce stawało jej ze strachu. Mocno starała się nie płakać. Czuła że to jej wina. Gdyby nie siedziała tyle nad Konan, Kiba najpewniej nie potrzebował by operacji. Blondynka klęła swoją głupotę i bardzo mocno myślała co by zrobiła Sakura. Teraz na prawdę pragnęła, aby różowowłosa ninja była na tej samej misji.
Po piętnastu minutach wyczerpana Koyoshi odstawiła wszystkich na ziemi i zaczęła mocno sapać. Ze szpitala natychmiast wybiegli lekarze. Ino złożyła im krótki raport i oznajmiła że musi skończyć co zaczęła. Lekarze zgodzili się, aby poprowadziła operację. Jeden poszedł z Kibą, a drugi pobiegł z Ino pokazać gdzie dziewczyna ma się przygotować do operacji.
Między ninja zapadła cisza. Nikt nie chciał tego wszystkiego komentować. Nie dość że Aisu została porwana to jedna osoba nie żyje, a dwie są poważnie ranne. Najgorsze było jednak przed nimi. Musieli złożyć raport, a nie obędzie się bez krzyku i złości. Wszyscy byli zdołowani. Zwłaszcza że mała Asakura próbowała im pomóc stosując swoje techniki lodu. Niestety nic się nie udało. Największe wyrzuty sumienia miała jednak Kimiko która zapomniała że ma się nawzajem chronić z Inazuką, a tak właściwie go praktycznie zignorowała. Teraz czuła się winna że jego stan jest krytyczny.
-Kto idzie złożyć raport?-pyta nagle przygnębiony Dan. Wszyscy siedzą cicho.-I kto zostaje w szpitalu... No wiecie żeby Ino i Naruto nie wracali sami.
-Ja zostanę.-rzuca Kankuro. Za nim staje Koyoshi i Kimiko.-Kto idzie zdać raport w takim radzie?-nikt nie chce odpowiedzieć. Z ciszy jednak wyłania się słaby głos.
-Ja pójdę. To mój brat. Powinien dowiedzieć się tego ode mnie.-wyjaśnia Bee.-Wy wracajcie do hotelu i odpocznijcie.-kończy i znika.
Wszyscy wracają do hotelu, poza Kankuro, Koyoshi i Kimiko, którzy skierowali się do szpitala. Z tego co dowiedzieli się podczas drogi Naruto trafił do szpitala dziesięć minut przed nimi. Poszli do recepcji. Pielęgniarka udzieliła im zbędnych informacji w jakiej sali jest operowany Kiba. Hinata doznała sporych obrażeń jednak nie zagrażających jej życiu. Do niej postanowił iść Kankuro i Koyoshi. Kimiko chciała być blisko Ino. Czuła że Yamanaka naprawia to co ona schrzaniła i to do reszty.
***
Haruno szła smutno ulicą. Dlaczego? Właściwie sama nie wiedziała. Nie rozumiała dlaczego. W końcu wszyscy złożyli jej życzenia, a reszta była na misji... Właśnie ta dość ważna reszta. Prawie każde urodziny spędzała z Ino. Potem doszła Hina, a rok temu Temari, Tenten, Karin i Kimiko. Skręciła w jedną z najbardziej ruchliwych uliczek. Widząc że jest opustoszała poczuła się dziwnie nieswojo. Nagle coś padło przed nią. Różowowłosa kunoichi podskoczyła ze strachu, po czym znalazła pod nogami różową karteczkę.
Stanęła przed altaną. Było w niej ciemno, aż po sekundzie wszystkie lampiony na raz zostały zapalone. Widziała twarz swoich przyjaciół. Rozpromieniła się i wszystkich kolejno uściskała. Ostatni w kolejce byli Sasuke i Karin którzy o dziwo się nie zabili. Sakura przyglądała się im z lekko przymrużonymi oczami, zastanawiając się dlaczego Uzumaki i Uchiha stoją obok siebie.
- Nie patrz tak na mnie! - krzyknęła Karin z pulsującą na czole żyłką. - Nie zabiłam go jeszcze ze względu na ciebie, a więc proszę nie patrz na mnie jak bym zaraz miała się na niego rzucić i wydrapać oczy! W sumie to nie jest zły pomysł. - Zauważyła i uśmiechnęła się głupawo. - A teraz na serio. Życzenia ci złożyłam, a prezent dostaniesz u mnie w domu. - uśmiechnęła się i zniknęła jej z oczu.
- Więc... Sto lat. - chciał jeszcze coś dodać brunet, ale został popchnięty przez granatowowłosą kobietę.
- A więc tak! - zaczęła Anko uśmiechając się i prawię skacząc z podekscytowania. - Sto lat szczęścia i idziemy na porodówkę. - Sakura chwile jej się przyglądała nie rozumiejąc co się dzieję. - Sakura! Musimy iść na porodówkę! Rozumiesz że ja wiem że to już teraz! - krzyknęła podekscytowana. Haruno natychmiast zaczęła panikować w umyśle. Zwłaszcza że
wszystko zaczęło się miesiąc wcześniej.
- Sasuke... Teleportuj mnie i Anko do szpitala i leć po mistrza Kakashiego... - rzuciła cała blada. Uchiha od razu stanął blady jak ściana, ale wykonał polecenia różowowłosej. Natychmiast ruszył do Hatake.
W szpitalu Sakura była już na porodówce i co najzabawniejsze to nie Mitarashi czekała na nią, a Haruno na Anko która chciała jeszcze coś zjeść. Różowowłosa była trochę załamana jej zachowaniem, zwłaszcza, że na sali był jeszcze Kakashi. Drzwi w końcu się uchyliły. Anko przez nie przeszła spokojnie kończąc dango.
- Teraz mogę zacząć rodzić. - uznała spokojnie. Haruno miała ochotę płakać. Zastanawiała się dlaczego jej mistrz związał się z kimś tak... beztroskim. Sprawdziła rozwarcie i załamała się jeszcze bardziej.
- Anko! Masz 10 centymetrowe rozwarcie! - wrzasnęła na Mitarashi. Anko spojrzała na nią, a potem w sufit.
- Przestań na mnie krzyczeć bo się zestresuję. Przyjmuj ten poród bo już kolejnej godziny z tym brzuchem nie wytrzymam. - rzuca. - I od razu mów czy to chłopiec czy dziewczyna.
- Oczywiście. - zgodziła się Sakura.
Po piętnastu minutach ( o dziwo szybko ) urodziła się dziewczynka, ale co bardzo zaskoczyło Sakurę to nie był koniec.
- Anko...
- Dziewczynka, czy chłopiec!? - krzyknęła pośpieszając różowowłosą. Ta podała jej dziecko. - Jaka ona malutka... - szepnęła i złapała dziecko za rączkę. - Hej! To ja. Mamusia. - zaczęła mówić do niemowlęcia. Sakura jednak mimo tej rozczulającej sytuacji Zachowała zimną krew. - Szkoda tylko że mamusia przegrała zakład, ale się nie martw i tak cię kocha.
- Anko... Jeszcze nic straconego... Idzie drugie... - Mitarashi patrzyła na nią jak na idiotkę.
- Sakura nie żartuj tak...
- To nie żart... Byłaś w ciąży bliźniaczej, a za jakieś parę minut przyjdzie na świat drugie dziecko. Wracam do niego.
- Dwoje dzieci... Ciąża bliźniacza. Kakashi miał rację. - zaczęła bredzić Mitarashi.
- A jak nazwiesz córeczkę? - zapytała Haruno.
- Nie zastanawiałam się nad tym. Myślałam że to będzie chłopiec i nawet nie przemyślałam imienia. Może ty mi podpowiesz... - zapytała.
- To nie moje dziecko nie mogę... - chciała coś powiedzieć, ale widząc mordercze spojrzenie granatowowłosej szybko przeszukiwała umysł. - Może Shiruba?
- Prześliczne...
- Chłopiec! - krzyczy Sakura. Anko uśmiecha się i bierze do ręki drugie dziecko.
- Witaj na świecie Sakumo. Zawołaj Kakashiego! W końcu to nie tylko moje dzieci. - zaśmiała się wesoło Anko ściskając swoje pociechy.
Pozdrawiamy z altany Uchiha! ~Karin, Tenten, Tamari, Shikamaru, Sasuke...Czytając długą kartkę z podpisami aż poczuła rozdzierające od środka przyjemne ciepło. Natychmiast ruszyła w stronę parku.
Stanęła przed altaną. Było w niej ciemno, aż po sekundzie wszystkie lampiony na raz zostały zapalone. Widziała twarz swoich przyjaciół. Rozpromieniła się i wszystkich kolejno uściskała. Ostatni w kolejce byli Sasuke i Karin którzy o dziwo się nie zabili. Sakura przyglądała się im z lekko przymrużonymi oczami, zastanawiając się dlaczego Uzumaki i Uchiha stoją obok siebie.
- Nie patrz tak na mnie! - krzyknęła Karin z pulsującą na czole żyłką. - Nie zabiłam go jeszcze ze względu na ciebie, a więc proszę nie patrz na mnie jak bym zaraz miała się na niego rzucić i wydrapać oczy! W sumie to nie jest zły pomysł. - Zauważyła i uśmiechnęła się głupawo. - A teraz na serio. Życzenia ci złożyłam, a prezent dostaniesz u mnie w domu. - uśmiechnęła się i zniknęła jej z oczu.
- Więc... Sto lat. - chciał jeszcze coś dodać brunet, ale został popchnięty przez granatowowłosą kobietę.
- A więc tak! - zaczęła Anko uśmiechając się i prawię skacząc z podekscytowania. - Sto lat szczęścia i idziemy na porodówkę. - Sakura chwile jej się przyglądała nie rozumiejąc co się dzieję. - Sakura! Musimy iść na porodówkę! Rozumiesz że ja wiem że to już teraz! - krzyknęła podekscytowana. Haruno natychmiast zaczęła panikować w umyśle. Zwłaszcza że
wszystko zaczęło się miesiąc wcześniej.
- Sasuke... Teleportuj mnie i Anko do szpitala i leć po mistrza Kakashiego... - rzuciła cała blada. Uchiha od razu stanął blady jak ściana, ale wykonał polecenia różowowłosej. Natychmiast ruszył do Hatake.
W szpitalu Sakura była już na porodówce i co najzabawniejsze to nie Mitarashi czekała na nią, a Haruno na Anko która chciała jeszcze coś zjeść. Różowowłosa była trochę załamana jej zachowaniem, zwłaszcza, że na sali był jeszcze Kakashi. Drzwi w końcu się uchyliły. Anko przez nie przeszła spokojnie kończąc dango.
- Teraz mogę zacząć rodzić. - uznała spokojnie. Haruno miała ochotę płakać. Zastanawiała się dlaczego jej mistrz związał się z kimś tak... beztroskim. Sprawdziła rozwarcie i załamała się jeszcze bardziej.
- Anko! Masz 10 centymetrowe rozwarcie! - wrzasnęła na Mitarashi. Anko spojrzała na nią, a potem w sufit.
- Przestań na mnie krzyczeć bo się zestresuję. Przyjmuj ten poród bo już kolejnej godziny z tym brzuchem nie wytrzymam. - rzuca. - I od razu mów czy to chłopiec czy dziewczyna.
- Oczywiście. - zgodziła się Sakura.
Po piętnastu minutach ( o dziwo szybko ) urodziła się dziewczynka, ale co bardzo zaskoczyło Sakurę to nie był koniec.
- Anko...
- Dziewczynka, czy chłopiec!? - krzyknęła pośpieszając różowowłosą. Ta podała jej dziecko. - Jaka ona malutka... - szepnęła i złapała dziecko za rączkę. - Hej! To ja. Mamusia. - zaczęła mówić do niemowlęcia. Sakura jednak mimo tej rozczulającej sytuacji Zachowała zimną krew. - Szkoda tylko że mamusia przegrała zakład, ale się nie martw i tak cię kocha.
- Anko... Jeszcze nic straconego... Idzie drugie... - Mitarashi patrzyła na nią jak na idiotkę.
- Sakura nie żartuj tak...
- To nie żart... Byłaś w ciąży bliźniaczej, a za jakieś parę minut przyjdzie na świat drugie dziecko. Wracam do niego.
- Dwoje dzieci... Ciąża bliźniacza. Kakashi miał rację. - zaczęła bredzić Mitarashi.
- A jak nazwiesz córeczkę? - zapytała Haruno.
- Nie zastanawiałam się nad tym. Myślałam że to będzie chłopiec i nawet nie przemyślałam imienia. Może ty mi podpowiesz... - zapytała.
- To nie moje dziecko nie mogę... - chciała coś powiedzieć, ale widząc mordercze spojrzenie granatowowłosej szybko przeszukiwała umysł. - Może Shiruba?
- Prześliczne...
- Chłopiec! - krzyczy Sakura. Anko uśmiecha się i bierze do ręki drugie dziecko.
- Witaj na świecie Sakumo. Zawołaj Kakashiego! W końcu to nie tylko moje dzieci. - zaśmiała się wesoło Anko ściskając swoje pociechy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)